, 136. Kay Patricia Tylko Ty! 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyjeżdżała służbowo do klientów.
 Mówiła, że przekaże ci prezent przez ciocię Brendę  powiedziała
Lonnie do starszej córki
Brian uśmiechnął się cierpko. Była żona rozmawiała z jego siostrami
częściej niż on sam.
 Cóż, naprawdę muszę iść  bąknął od drzwi.
 Cześć, tato  pożegnały go córki.
57
RS
 Dobranoc  powiedziała Lonnie i uśmiechnęła się raz jeszcze.
Brian podszedł do swojego wozu, myśląc o tym, o ile łatwiej by im się
żyło, gdyby wciąż kochał Lonnie i gdyby mieszkali razem. Przede
wszystkim nie musiałby wyprowadzać się z domu, który z takim
poświeceniem kupili i który był dla nich dwojga zródłem radości. Mógłby tu
zostać i dopilnować, żeby córki na czas położyły się spać, a następnie
pogawędzić z żoną i może napić się trochę wina. A potem poszliby razem do
łóżka.
Tymczasem jechał do małego, skromnie urządzonego wynajmowanego
mieszkania, gdzie mógł mu towarzyszyć jedynie przenośny telewizor.
Mimo to nie żałował rozwodu. Ożenił się z Lonnie, ponieważ byli
przyjaciółmi i wszyscy dookoła uważali, że powinni to zrobić, ale w ich
związku zawsze brakowało uczucia, przynajmniej z jego strony. W końcu
musiał się do tego przyznać. Wytrwał w małżeństwie bardzo długo, ale
dalsze udawanie wydawało mu się bezcelowe. Chciał kochać żonę, bardzo
się starał, lecz nie potrafił.
Liczył na to, że uda mu się odbyć poważną rozmowę z żoną, ale
Lonnie wyraznie jej unikała. Po pewnym czasie zrozumiał, dlaczego tak
postępuje. Bała się tego, co mógłby jej powiedzieć. Chociaż było to bardzo
trudne, sam z autentycznym bólem wyznał, co czuje. Wziął na siebie
odpowiedzialność za wszystko, co się stało. Dodał, że widzi, iż ona też nie
jest szczęśliwa w tym związku i że doskonale rozumie, dlaczego tak się
dzieje.
 Wiem, że nie jestem dobrym mężem  zakończył.
 Czy uważasz, że powinniśmy się rozstać?  spytała Lonnie.
 A ty?  odpowiedział pytaniem.
58
RS
Przyjął z ulgą odpowiedz twierdzącą. Powiedział sobie, że to dla jej
dobra. Przynajmniej może poszukać kogoś, kto ją pokocha. Tak jak na to
zasługiwała.
Pragnął, żeby jak najlepiej ułożyła sobie życie.
Miał nadzieję, że tak właśnie się stanie.
Gdy rozmyślał o byłej żonie, nagle przed oczami stanęła mu Susan
Pickering. Widział ją, jak siedziała po przeciwnej stronie stolika. Chociaż
wiedział, że nie powinien o niej myśleć inaczej jak o poszkodowanej w
sprawie, którą prowadził, zdawał sobie sprawę, że Susan bardzo mu się
podoba.
Cóż, jego sytuacja finansowa nie pozwalała na to, by się z kimś wiązał.
Tylko dlaczego myślał o tym z tak olbrzymim żalem?
Po powrocie do domu Susan miała ochotę zadzwonić do Ann, ale
wciąż się wahała. Pomyślała, że nie jest gotowa rozmawiać o tym, co czuje
do Briana, i że najpierw musi sobie poukładać wszystko w głowie.
Bo co, tak naprawdę, czuła?
Trudno było odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Od bardzo
dawna dawała sobie sama radę z życiowymi problemami i już się do tego
przyzwyczaiła. Prowadziła antykwariat, utrzymywała siebie i siostrę, łożyła
na jej wykształcenie i nie miała przy tym większych problemów
finansowych.
Jednak teraz musiała przyznać, że czasami było jej bardzo ciężko i że
wolałaby mieć rodzinę, na której mogłaby polegać. Tymczasem była tylko
Sasha.
Sasha...
59
RS
W restauracji prawie o niej nie myślała. Dopiero teraz zaczęło do niej
docierać to, co wynikało z informacji Briana. Gdzie teraz podziewa się jej
siostra? I kim jest chłopak, z którym mieszkała przed wyjazdem?
Susan chciała z nią jak najszybciej porozmawiać. Miała ku temu
naprawdę ważny powód. Modliła się w duchu, żeby to nie była ona. Niech
to przynajmniej będzie ktoś z jej przyjaciół, a nie Sasha.
Gdyby się okazało, że to jednak siostra korzystała z jej karty
kredytowej, jak najwyrazniej uważał Brian, Susan byłoby bardzo ciężko się
z tym pogodzić.
 Wszystkiego najlepszego. Wszystkiego najlepszego na urodziny,
kochana Kaycee. Niech ci się wiedzie  życzyła rodzina zgodnym chórem.
Brian patrzył z uśmiechem, jak świeżo upieczona piętnastolatka
zdmuchuje świeczki na urodzinowym torcie. Nie chciał dać po sobie poznać,
że czuje się nieswojo w towarzystwie rodziców Lonnie.
Lou i Ginny Sherman nie wybaczyli mu jeszcze tego, że porzucił, jak
mówili, ich córkę. Brian wątpił, czy to kiedykolwiek nastąpi. To zresztą nie
ułatwiało sytuacji rodzicom Briana, ponieważ od lat byli sąsiadami
Shermanów i dobre niegdyś stosunki stały się napięte. Zupełnie jakby Lou i
Ginny mieli do nich pretensje. Zapewne o to, jak wychowali swego syna.
To nastawienie zmieniło się po tym, jak stało się jasne, że ojciec
Briana ciężko choruje. Chociaż nie do końca... Na przykład rzadko zdarzało
im się spotykać, chyba że właśnie podczas takich rodzinnych uroczystości.
 Czy mogę już otworzyć prezenty?  spytała Kaycee, kiedy wszyscy
dostali po kawałku urodzinowego tortu.
 Tak, proszę  powiedziała Lonnie.
 Dzięki, mamo.  Kaycee sięgnęła po największe pudełko, które, jak
Brian wiedział, przekazała Caitlin. Córka aż pisnęła, kiedy zobaczyła białą
60
RS
bluzkę, a następnie tweedowy niebieski żakiet z żółtą lamówką.  Och, jaki
śliczny!  zachwyciła się.  Naprawdę wspaniały! Jak to dobrze, że zrobiło
się chłodniej i będę go mogła włożyć jutro wieczorem! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl