, Flora Sinclair Wielka przemiana doktor Anderson 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaspokajała jego ciekawość. Tym razem postanowiła załatwić sprawę w kilku
zdaniach.
- A co na to ten niesamowity facet, ten twój szef? - Jessica, zupełnie
nieświadomie, wsadziła kij w mrowisko.
- Nic.
Beth poczuła, że się czerwieni, zupełnie jakby Jessica mogła natychmiast
zdemaskować jej kłamstwo. Koleżanka jednak nie zwracała na nią uwagi,
zapatrzona w jakiś punkt.
- 122 -
S
R
- Wiesz, myślę, że popełniłam błąd, wychodząc za Michaela - powiedziała
wreszcie.
Beth spojrzała na nią ze zdziwieniem; zawsze myślała, że Jessica i
Michael są idealnym małżeństwem.
- Teraz ci wszyscy cudowni mężczyzni są dla mnie straceni raz na zawsze
- dokończyła teatralnym szeptem Jessica i Beth zrozumiała, że koleżanka
żartuje.
- Przecież wyszłaś za jednego z nich - powiedziała i przypomniała sobie
Michaela, jasnowłosego, wysportowanego olbrzyma o twarzy aktora filmowego.
- Twój mąż jest niesamowicie przystojny.
Jessica westchnęła.
- Ale Dominik też jest niezły...
Beth przygryzła wargi, by nie zaprotestować. Dominik też jest niezły?
Też? Przecież Dominik jest o wiele atrakcyjniejszy od Michaela! Jak w ogóle
można ich porównywać!
Pohamowała się w porę. Byłoby bardzo niegrzeczne mówić tak o cudzym
mężu, a do tego mogłoby to skierować rozmowę na niepożądany temat.
Wszystko, co dotyczy pewnego wysokiego, ciemnowłosego i bardzo
przystojnego lekarza, należy do tych spraw, których trzeba za wszelką cenę
unikać. Chcąc zmienić temat, powiedziała pierwszą rzecz, jaka jej przyszła do
głowy:
- Szukam pracy.
- Naprawdę? - Jessica zdziwiła się, a zaraz potem ze zrozumieniem
pokiwała głową. - To chyba dobry pomysł, już strasznie długo pracujesz w tej
komisji.
Teraz z kolei zdziwiła się Beth. Reakcja koleżanki uświadomiła jej, że w
zamiarze zmiany pracy nie ma nic nadzwyczajnego; może rzeczywiście
najwyższy czas...
- To znaczy... Nie śpieszy mi się, ale...
- 123 -
S
R
- Rozumiem.
Jessica przez chwilę milczała, jakby się nad czymś zastanawiała.
- Słyszałam, że szukają kogoś u Michaela - powiedziała w końcu. -
Potrzebują chyba dwóch konsultantów. Mogę z nim porozmawiać, jeśli chcesz.
- To nic pilnego, tak tylko myślę, że kiedyś w przyszłości...
- Po prostu go zapytam, o co dokładnie chodzi. Mówił mi o tym kilka dni
temu, ale nie zwróciłam na to uwagi. Wspominał coś o etacie w szpitalu...
- To by mnie nawet interesowało.
Właśnie czegoś takiego szukała; pracy w klinice, wyłącznie z pacjentami,
to właśnie było jej potrzebne i zadzwoniłaby tam natychmiast, gdyby nie...
Gdyby nie to, że nie może żyć bez Dominika.
- W takim razie pogadam z Michaelem, dobrze?
Beth przełknęła ślinę i z wysiłkiem pokiwała głową.
- Oczywiście, dobrze.
Mimo postanowienia, że już z nikim nie będzie rozmawiała na ten temat,
w sobotę wdała się w dyskusję z Cassie. Ku jej ogromnemu zdumieniu pomysł
zmiany pracy nie zyskał aprobaty przyjaciółki.
- Przede wszystkim musisz z nim to omówić - oświadczyła Cassie.
- Jak ja mogę z nim to omówić? - spytała Beth, szeroko otwierając oczy. -
Przecież właśnie z nim nie mogę rozmawiać na ten temat.
- Po prostu powiedz mu, tak ogólnikowo, że nie wykluczasz, że kiedyś w
przyszłości możesz odejść z komisji. Wtedy może ci powie, co naprawdę myśli
na ten temat. Daj mu szansę. Te wszystkie domysły i gdybania nie zaprowadzą
cię daleko.
- A jeśli powie, że chce, żebym odeszła? - W głosie Beth brzmiała
niepewność i lęk. Gdyby naprawdę tak powiedział... Co innego rozmyślać o
różnych sprawach, a co innego usłyszeć wprost, że on nie chce jej widzieć.
- Wtedy przestaniesz się miotać i będziesz mogła nad wszystkim
poważnie się zastanowić. - Cassie wzruszyła ramionami. - A tak stale tylko
- 124 -
S
R
rozmyślasz, co się stanie, jeśli zostaniesz, a co się stanie, jeśli odejdziesz, i tak
dalej. To do niczego nie prowadzi. Nie możesz żyć w ciągłej niepewności.
Beth w duszy przyznała jej rację. Niełatwo jest posłuchać głosu rozsądku.
Rozum nakazywał jej odejść, serce radziło zostać. Nie była pewna, czy rady
innych ludzi mogą jej pomóc w podjęciu właściwej decyzji. Sama wie jedno:
jeśli zostanie, wszystko jeszcze może się zdarzyć, jeśli odejdzie, nie zdarzy się
nic. Dominik natychmiast o niej zapomni i nie będzie już żadnej nadziei.
Stawka jest wysoka i wszystko zależy od tego, czy ona, Beth, jest na tyle
silna, by stawić czoło rzeczywistości. Czy potrafi znieść jego słowa, czy jest
przygotowana na to, że Dominik ją zrani, czy jest gotowa spojrzeć prawdzie w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl