,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
najwięcej. Nie sądził, że zdecyduje się odejść, nie żądając ani grosza. Co chciała uzyskać w ten sposób? Zrozumiał, że powinien ją przekonać, aby została. Dopóki wszystkie elementy tej skomplikowanej układanki nie trafią na swoje miejsce, powinna być tam, gdzie będzie mógł ją znalezć. Po raz pierwszy poczuł przypływ radosnego oczekiwania. A jeśli naprawdę jest w ciąży z jego dzieckiem? Miał przecież prawo do niego. Nie mogło być mowy, aby w tej sytuacji Jewel znikła z jego życia. 73 R L T ROZDZIAA DWUNASTY Jewel leżała na łóżku z otwartymi oczami. Nie mogła zasnąć. Pakowanie nie zajęło jej wiele czasu, bo większości rzeczy nie zdążyła nawet rozpakować, od kiedy zamieszkali razem. Wyrzucała sobie, że zgodziła się wyjść za Piersa. To była błędna decyzja. To prawda, że desperacko potrzebowała pomocy, ale powinna była wtedy za- dzwonić do Kirka. Zamiast tego zadzwoniła do Piersa i pozwoliła, aby to on pokierował jej dalszym życiem. Jej i dziecka. Ich córki... Przyznaj, że jesteś po prostu beznadziejną marzycielką, powiedziała do siebie. Wszystko, co zrobiła w ciągu ostatnich pięciu miesięcy, było efektem romantycznych porywów, których już dawno powinna się wyzbyć. Nic dziwnego, że to wszystko skończyło się w ten sposób. Było już po drugiej w nocy, gdy odwróciła wzrok od świecącego mocno przez okno jej sypialni księżyca i przekręciła się na bok, zamykając oczy. Na- gle poczuła ból w dole brzucha, tak mocny, że nie była w stanie odetchnąć. Starała się podnieść, ale fala bólu ponownie rzuciła ją na łóżko. W tym momencie lęk o własne dziecko stał się jeszcze silniejszy niż ból. Czyżby właśnie je traciła? Poczuła, jak jej oczy wypełniają się łzami i ostatkiem sił spróbowała wydostać się z łóżka, aby znalezć pomoc. Ból jednak był tak silny, że leżała zwinięta na podłodze, nie będąc w stanie się poruszyć. Piers, musiała obudzić Piersa. Starała się podnieść na rękach, ale nagle ogarnęły ją mdłości i poczuła, jak oblewa ją zimny pot. Piers! 74 R L T Starała się krzyknąć jak najmocniej, ale zabrzmiało to raczej jak szept, a drzwi były zamknięte. Piers! krzyknęła ponownie, ale znów ból sprawił, że była w stanie tylko jęknąć. Boże, na pewno nie usłyszał. Nie mógł jej usłyszeć, a ona nie mogła się podnieść. Azy bezradności spływały jej po policzkach, podczas gdy ręce wciąż zaciskała na swoim napiętym brzuchu. Nagle drzwi się otworzyły. Jewel zobaczyła światło z korytarza i usłyszała zbliżające się do niej kroki. Jewel! Co się stało? Czy to coś z dzieckiem? Piers usiadł obok niej na podłodze, starając się podnieść ją za ramiona. Jewel znów krzyknęła z bólu. Powiedz mi, co się dzieje! Powiedz, jak mam ci pomóc! To boli... tak strasznie boli wyszeptała ostatkiem sił. Gdzie? Tutaj odpowiedziała, trzymając zaciśniętą dłoń w dole brzucha. Strasznie boli. Spokojnie. Zajmiemy się tym powiedział kojąco. Wszystko będzie dobrze, obiecuję. Podniósł ją, zaniósł do swojej sypialni i ułożył na łóżku. Poczekaj chwilkę. Muszę się tylko ubrać. Zawiozę cię do szpitala. Jewel zorientowała się, że leży w tym samym łóżku, w którym kochała się z Piersem poprzedniej nocy. Otoczył ją jego zapach, który napełnił ją zaskakującym poczuciem bezpieczeństwa. Po chwili Piers zniósł ją po schodach do samochodu i ułożył na tylnym siedzeniu. Zaraz będziemy w szpitalu. Wytrzymaj jeszcze trochę, yineka mou. 75 R L T Jewel zwinęła się w kłębek, obejmując ramionami swój brzuch. Tylko nie dziecko. Boże, nie pozwól, aby coś się stało z dzieckiem, modliła się w duchu. Ledwo do niej docierało, że Piers zatrzymał samochód i znów brał ją na ręce. Po chwili usłyszała głosy dookoła siebie i poczuła chłód prześcieradeł szpitalnego łóżka. Pani Anetakis, słyszy mnie pani? Jewel przytaknęła, ale nie była w stanie się odezwać. Musimy natychmiast operować. Jest ryzyko pęknięcia torbieli krwotocznej. Zaraz zabierzemy panią na salę. Wezwałem już chirurga. Jęknęła cicho w trwodze o dziecko, ale Piers nachylił się nad nią, wciąż trzymając ją mocno za rękę. Wszystko będzie dobrze, yineka mou. Doktor zapewnił mnie, że wszystko będzie dobrze. Naszemu dziecku nic nie zagraża. Nasze dziecko... Słyszała Piersa jak przez mgłę. Czy on naprawdę to powiedział, czy tylko jej się zdawało? Po chwili ból nieoczekiwanie zelżał i poczuła, jakby otaczała ją chłodna mgła. Co mi zrobiliście? zapytała. Podaliśmy pani leki przygotowujące do operacji usłyszała głos pielęgniarki nad swoją głową. Za chwilę panią zabieramy. Piers? Jestem tutaj, yineka mou. Jewel zacisnęła mocno palce na jego dłoni. Powiedziałeś nasze dziecko". Wierzysz, że to twoja córka? Miała wrażenie, że Piers zawahał się przez chwilę. Widziała też jego zmarszczone czoło. Czyżby naprawdę martwił się o dziecko? 76 R L T Tak, to moja córka powiedział szybko. Jestem pewien, że wszystko będzie dobrze i nic jej nie grozi. Odpocznij teraz i nie próbuj już nic mówić. Za chwilę lekarstwa powinny zacząć działać i nie będziesz musiała tak cierpieć. Wciąż trzymała się kurczowo jego ręki, bojąc się, że jak ją puści, Piers zostawi ją samą. Nie odchodz! Nigdzie się stąd nie ruszę zapewnił kojącym tonem. Gdy poczuła dotyk jego ust na swoim czole, odprężyła się wreszcie, zamknęła oczy i zapadła w sen. Piers chodził nerwowo po poczekalni niczym lew w klatce, niecierpliwy i napięty do granic możliwości. Ponownie spojrzał na zegarek i zorientował się, że minęły dopiero trzy minuty od momentu, gdy sprawdzał godzinę po raz ostatni. Jak długo to jeszcze będzie trwać? Dlaczego nikt nie jest w stanie nic mu powiedzieć? Piers! Co z Jewel? Jak ona się czuje? Piers podniósł głowę i zobaczył Therona wchodzącego do poczekalni ze zmierzwionymi włosami, jakby prosto z łóżka wskoczył do samolotu. I [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|