, Dynastia z Bostonu 04 Bevarly Elizabeth Skryty wielbiciel 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

potwierdzenie.
Przez chwilę przyglądał się jej z uwagą, potem zaczął ją gładzić
delikatnie po udzie. Każde dotknięcie budziło w niej leciutkie dreszcze
rozkoszy, aż wydawało jej się, że lada chwila wybuchnie ogniem.
- Nigdy nie spotkałem kobiety, która by je nosiła. To ją zaskoczyło.
Mimo oschłości i poranionej
twarzy była przekonana, że doktor Grayson miał wiele do czynienia z
kobietami. Potem pocałował ją znowu w sposób dowodzący, że tak
właśnie musiało być. A później przestała się nad czymkolwiek
zastanawiać i tylko starała się ze wszystkich sił odwzajemnić pocałunek.
Nadal gładził ją po udzie, teraz jednak podsunął dłoń wyżej, sięgając
skraju jej koronkowej bielizny. Tu zatrzymał się na chwilę, jakby nie
mając pewności, czy ona pozwoli mu na więcej. Rita przesunęła więc
znowu palcami przez jego włosy i pocałowała go z nową energią.
Wydawało się, że zrozumiał, ponieważ podsunął skraj sukni jeszcze
trochę wyżej.
Potem oderwał usta od jej warg i przycisnął twarz do zagłębienia jej
szyi, a później leciutko uszczypnął ją zębami. Tym razem Rita jęknęła na
głos z pożądania i przesunęła się tak, by móc się pełniej napawać
pieszczotą. Siedziała teraz na nim okrakiem. Nachyliła się nad Matthew i
zamiast go pocałować, musnęła leciutko jego wargi - raz, drugi i trzeci.
Potem, nie mając pojęcia, co ją opętało, odchyliła się i odsunęła zamek
sukienki. Bez słowa, nie odrywając wzroku od jej oczu, uniósł obie
dłonie i ujął jej piersi. Po czym odsłonił jedną z nich i zaczął ją
delikatnie gładzić.
Rita zamknęła oczy, by tym lepiej czuć jego dotyk. A kiedy musnął
Anula & polgara
wargami jej skórę, westchnęła głośno i wczepiła mu palce we włosy.
Nigdy w życiu nie doświadczyła równie niezwykłego wrażenia. Chciała,
by trwało bez końca.
- Weź mnie ze sobą do domu - szepnęła bez tchu. Nie miała pojęcia,
skąd jej to przyszło do głowy - ani o co właściwie prosi. Wiedziała tylko,
że nie chce się z nim jeszcze rozstawać, nie po tym wszystkim, co jej
właśnie pokazał. Wiedziała, że chce, pragnie z nim być. Musi się
dowiedzieć, co jeszcze może jej pokazać.
Odsunął się gwałtownie, słysząc jej prośbę, a kiedy otwarła oczy,
przekonała się, że Matthew wpatruje się w nią z napięciem. Nie potrafiła
jednak odgadnąć jego myśli.
- Jesteś pewna? - zapytał cicho.
Skinęła głową z przekonaniem, choć wcale nie miała tej pewności.
Przypomniała sobie złożoną sobie niegdyś obietnicę, że pierwszy raz
będzie się kochać jedynie z kimś niezwykłym. Potem jednak uświado-
miła sobie, że nigdy nie czuła się bardziej niezwykle niż w tej chwili. I to
dzięki Matthew. Więc musiał być kimś niezwykłym. Był... hm, był
mężczyzną, o jakim zawsze marzyła. Przystojnym, inteligentnym, se-
ksownym i delikatnym.
Będzie czułym kochankiem, pomyślała. Starała się nie zastanawiać,
jak wiele miał praktyki w ciągu minionych lat, i skupiła się na swoich
odczuciach w tym momencie. Przede wszystkim jednak pragnęła jego,
może bardziej nawet, niż chciała to przed sobą przyznać.
Oczywiście, zawsze przysięgała, że zrobi to pierwszy raz z
mężczyzną, którego będzie kochała. Lecz miała już dwadzieścia pięć lat [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl