,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jack. Przywykli do tego, że fruwa po sklepie, przywykli do /ego śpiewu, brzęku dzwoneczków plastikowej karuzeli. Tęsknili za ptakiem bardziej, niż się spodziewali. Najbardziej zdumiona swoją tęsknotą była Mildred. Przekonała się, że tak jak wszyscy darzyła Jacka miłością, ale nie była tego świadoma aż do jego śmierci. Kochała go przez cały czas, jednak nie potrafiła tego wyrazić inaczej niż poprzez narzekanie. Tydzień po śmierci ptaka przyszła ze zwieszoną głową do sklepu. Roy, chciałam przeprosić i spytać, czy mi wybaczysz powiedziała. Tak mi wstyd, że zupełnie nie wiem, co z sobą począć. Za co? zapytał Roy. Za to, że byłam taka okropna dla tego biednego kaleki. Ciągle na niego prychałam, mówiłam mu, że go upiekę. Popatrzyła na Roya, a łzy ciekły jej po twarzy. Nie rozumiem, czemu tak postępowałam. Naprawdę go lubiłam. Wiem, Mildred, i on też to wiedział. Wiedział, że wcale tak nie myślisz. Naprawdę? Jestem tego pewien. Dlatego ciągle cię zaczepiał. Mildred podniosła głowę. Tak sądzisz? spytała z nadzieją. Wiem to. Nie mam najmniejszych wątpliwości. Widzisz... wręczył jej chusteczkę stary Jack świetnie znał się na ludziach, znacznie lepiej niż ja. Kiedyś przyszły tu dwie obce dziewczyny i próbowałem go zmusić, żeby pokazał kilka sztuczek, ale on ani myślał. Latał tylko dookoła, bardzo wzburzony. Strasznie mnie to wkurzało, ale pózniej się przekonałem, że kiedy gawędziłem z jedną dziewczyną, druga kradła ile wlezie na zapleczu. O nie jęknęła Mildred. Tak, właśnie tak, a Jack robił co w jego mocy, żeby mnie przestrzec. Wiedział, że te dziewczyny to nic dobrego. Mnie można oszukać, on się nie dawał. Mówię ci, Mildred, pusto tu bez niego. Tak bardzo przywykłem do jego obecności, że zapomniałem, że kiedyś zdechnie. Chyba właśnie na tym polega życie: przywiązujesz się do czegoś, a potem to tracisz. Bogu dzięki, że Patsy sobie jakoś radzi w tym szpitalu, bo nie wiem, co byśmy bez niej zrobili. Mildred poszła do domu odrobinę pokrzepiona. Strata Jacka uświadomiła jej coś istotnego. Obiecała sobie, że już nigdy nie dopuści, żeby jakakolwiek istota odeszła z tego świata nieświadoma, co Mildred do niej czuje, dlatego też od tej pory każdą rozmowę z Frances kończyła słowami: Kocham cię". W szpitalu To były niespokojne tygodnie, ale wszystkim ulżyło, kiedy Frances i Oswald dotarli do domu z dobrą nowiną, że ostatnia operacja również się powiodła. Teraz nadeszły długie i nudne szpitalne tygodnie, które Patsy musiała spędzić na plecach i w gipsie. Groszki grupowo zaczęły jezdzić do Atlanty co drugi weekend. Choć Oswald miał wielką ochotę odwiedzać Patsy, pojechał z Groszkami tylko raz. O jeden raz za dużo. W aucie pełnym kobiet, wciśnięty między swoją olbrzymią gospodynię i Sybil Underwood, słuchał babskiej gadaniny w drodze do Atlanty i z powrotem i z trudem to zniósł. Od czasu tej okropne) wyprawy jezdził tylko z samą Frances albo z Butchem. Towarzyszył też Royo- wi, który wyjeżdżał w niedziele i wracał tego samego dnia wieczorem. W szpitalu Wszyscy kupowali dziewczynce gry lub książki z obrazkami, aby nie brakowało jej rozrywki. Oswald zawsze przywoził rysuneczki, które ją ogromnie bawiły; najgłośniej się śmiała z obrazka przedstawiającego Oswalda w samochodzie pełnym kobiet. Pewnego dnia, kiedy Groszki przyjechały z wizytą, ze zdumieniem usłyszały, że tuż przed nimi Patsy gościła delegację Muślinowych Groszków, które obdarowały ją piękną, ręcznie uszytą narzutą na łóżko z aplikacją w formie napisu: SZYBKO WRACAJ DO ZDROWIA. Chociaż Groszki ucieszyły się z odwiedzin siostrzanej organizacji, Betty Kitchen uważnie obejrzała narzutę i oznajmiła: Przykro mi to mówić, dziewczęta, ale spójrzcie na ten drobny ścieg. Nie mamy z nimi szans, jeśli chodzi szycie. Dottie włożyła okulary, przyjrzała się materiałowi musiała przyznać przyjaciółce rację. Może i tak potwierdziła Mildred. Ale zgodzicie się, że nic nie przebije makaronu z serem Frances. Pod tym względem zawsze byłyśmy górą, nie mówiąc już o pływającej wyspie. Poza tym jest jeszcze coś dodała Sybil. Wiem, że nie powinnyśmy sobie kadzić, ale nie zapominajmy o auszpiku pomidorowym. Aha pokiwały głowami i poczuły się znacznie lepiej. Patsy nagle zachichotała w łóżku. Frances podeszła bliżej i z uczuciem uścisnęła jej duży palec u nogi. Co cię tak rozbawiło, moja panno? Auszpik pomidorowy odparła i ponownie zachichotała. W końcu nadszedł dzień zdjęcia gipsu. Zdaniem doktora, teraz czekała ich najtrudniejsza część, czyli wielomiesięczna rehabilitacja. Jej celem było stopniowe poprawianie sprawności Patsy, żeby w końcu dziewczynka stanęła na nogi i zaczęła chodzić. Nie zapowiadało się to tak łatwo. Musieli całkowicie zmienić sposób stąpania Patsy i na nowo wyćwiczyć wszystkie mięśnie. Jej fizykoterapeutką była ładna ciemnooka Amelia Martinez. Hart ducha Patsy robił na niej wielkie wrażenie dziewczynka nigdy się nie skarżyła podczas długotrwałych i bolesnych ćwiczeń. Pewnego dnia, gdy Patsy była na hydroterapii, Amelia wzięła Frances na stronę. Pani Cleverdon, to najdzielniejsza dziewczynka, z jaką kiedykolwiek pracowałam. Ten [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|