, Natasha Oakley Wymarzony biały welon 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

go się właściwie uważają?
Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Jeśli Daniel nie dba o plotki, to
ona też nie będzie się nimi przejmować.
- Porozmawiam z Mią - zwierzył jej się, gdy doszli na podwórko przed do-
mem aukcyjnym. - Będziemy spędzać razem więcej czasu. Może nawet wyniknie
coś dobrego z faktu, że została relegowana ze szkoły.
Freya zatrzymała się przy aucie i szukała w torebce kluczyków.
- Przyjdę jutro i zajmę się segregowaniem dokumentów w biurze.
DotknÄ…Å‚ jej ramienia.
- Dziękuję ci.
Po czym nachylił się i pocałował ją w policzek. Było to delikatne muśnięcie
wargami, ale Freya i tak ścisnęła kluczyki z całej siły, by metal wbijający się w
skórę powstrzymał ją od dotknięcia policzka w miejscu, gdzie przed chwilą poczuła
jego wargi.
S
R
W pocałunku Daniela nie było seksu. Nie było pożądania. Niczego ze zna-
nych jej rzeczy. Ten pocałunek wyrażał przyjazń. Wdzięczność.
Może nawet było w nim trochę, troszeczkę miłości.
ROZDZIAA ÓSMY
Nie mógł przestać myśleć o Frei. Przez całe rano, choć był poza firmą, nie był
w stanie się skupić - bo wyobrażał sobie, jak się krząta w jego biurze. Celowo przy-
szedł pózniej. Chciał sobie udowodnić, że potrafi się trzymać od niej z dala.
Dwa tygodnie, które mu obiecała, właśnie minęły. Lada dzień może zniknąć z
jego życia.
Otworzył drzwi i od razu owionął go subtelny zapach jej perfum. Delikatny,
ale przesycający powietrze. W pomieszczeniu były też wyrazne ślady obecności
Mii: kosmetyczka porzucona na jego biurku, niedbale rozrzucone szkice.
Podniósł jeden z nich. Odziedziczyła po Annie coś więcej niż kolor włosów.
Rysunek przedstawiał syreny. Ich sylwetki zostały nakreślone mocną kreską, ale
najważniejszy był nastrój mrocznej tajemniczości. Annie by się spodobał. Po-
chwaliłaby córkę i zachęciła ją do dalszej pracy - lepiej niż on to potrafi.
- Dziewczyny wyszły - poinformował Bob, wsadzając głowę przez drzwi. -
Freya powiedziała, że zostawia liścik przy komputerze.
- Ten? - Podniósł równo złożoną kartkę papieru opartą o ekran.
- Nie wiem. Wyszły zaraz po nauczycielce. Coś tam mówiły o oknie, ale nie
zwróciłem uwagi.
Daniel rozłożył kartkę. Pismo Frei. Zdążył je dobrze poznać. Zostawiała mu
karteczki z informacjami, kto dzwonił. Prośby o wyjaśnienie, czego dotyczy doku-
ment, na który trafiła. Często rysowała na marginesach jakieś esy-floresy.
- Poszły do Zwiętego Marka obejrzeć witraż - oznajmił Daniel.
- No właśnie.
S
R
Bob wrócił do swoich zajęć, a Daniel siedział bezczynnie. Powinien szukać
najlepszych okazji na sprzedanie pięknego secesyjnego lustra, jego ostatniej zdoby-
czy, ale tylko otworzył notes.
Zerknął na zegar. Jeszcze tam będą. Usprawiedliwiał się sam przed sobą, że
powinien pracować nad poprawą stosunków z córką, ale w głębi duszy wiedział, że
chodzi mu o FreyÄ™.
O tej kobiecie myślał od momentu, gdy się budził. Dziś rano. Wczoraj. I
przedwczoraj.
Zerwał się z krzesła. Nic się nie stanie, jeśli do nich dołączy. Przecież nie po-
całuje Frei, gdy obok stoi jego córka. Choć myśli tylko o tym.
- Wychodzisz na lunch? - spytał Bob.
- KupiÄ™ kanapkÄ™. Mam przy sobie...
- Komórkę. Wiem, wiem. Przyjąłem właśnie całą stertę obrazków. Są jakieś
malowidła i sporo rysunków. Co o nich myślisz?
- Obejrzę je po powrocie - zbył go Daniel.
Przez chwilę bawił się kluczykami, ale odłożył je do kieszeni. Jeśli pojedzie
drogą, może się z nimi rozminąć. Skrótem przez łąki będzie najwyżej mila. Poszedł
wzdłuż żywopłotu aż do miejsca, gdzie wąska dróżka prowadziła w bok, w kierun-
ku starego kościoła.
Usłyszał Mię, zanim jeszcze je zobaczył. Zmiała się. Miał wrażenie, że
ogromny ciężar spada mu z ramion. Dawno nie słyszał córki śmiejącej się tak bez-
trosko. Miał nadzieję, że jego obecność nie wywoła na jej buzi tego brzydkiego za-
ciętego grymasu.
Powtarzał sobie w kółko, że w ich duecie to on jest dorosły. Lepiej, aby na
nim odreagowywała swój ból i frustrację, niż przenosiła to na innych. Ale nadal go
to bolało.
- Tato!
Machały do niego. Freya miała rozpuszczone włosy, rozwiane na wietrze. Po-
S
R
dobało mu się to. I uwielbiał jej uśmiech. Te zmysłowe wargi niesamowicie działa-
Å‚y na jego libido.
- Znalazłeś kartkę?
- Ten witraż jest odlotowy!
Powiedziały to jednocześnie. Zwrócił się do córki.
- Dlaczego chciałaś przyjrzeć mu się akurat teraz?
- Będę go rysować. To będzie jeden z całej serii rysunków na ten sam temat. -
Zademonstrowała telefon komórkowy. - Zrobiłam świetne zdjęcia.
- Nie zapomnij pstryknąć ujęcia przez bramę - wtrąciła Freya. - Potem wra-
camy. Uszy mi odpadajÄ….
- Trzeba nosić czapkę - uśmiechnął się, siadając przy niej na ławce. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl