,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Hej, Panno Mario! Czekaj! 69 Spojrzałam na trenera. - Emmett. - Chciałem się tylko przywitać z moją ulubioną pisarką, zanim mi ucieknie. Wyszczerzył się, ściskając mnie mocno. Ugryzłam go. Hej! Zostaw to dla mojego brata, kociaku. - Jesteś świnią stwierdziłam, uśmiechając się. - Napisz o tym książkę odparł. Och, czekaj& - Jadę. Wsiadłam do samochodu. Słyszałam jego śmiech, gdy odjeżdżałam. Zbliżała się godzina, w której miałam udać się do Edwarda, wiec spakowałam torbę dla mnie i Leo, gdy tylko dotarliśmy do domu. - Gdzie jedziemy? zapytał. Ethan i Sophie też wyglądali na zaciekawionych. - Cóż& - zaczęłam. Nie wydaje mi się, że to sprawiedliwe, iż Edward, Ethan i Sophie nocowali u nas, a my jeszcze nie byliśmy u nich. Wszyscy wyglądali na podekscytowanych. - Nocujecie dzisiaj u nas? zapytał Ethan. Pokiwałam głową i dzieciaki rzuciły się na mnie. Najwyrazniej spodobał im się ten pomysł. Po sprawdzeniu, czy Shredder ma wystarczająco dużo wody i jedzenia, ruszyliśmy w drogę. Na szczęście moja furgonetka miała GPS, w innym przypadku nie byłabym w stanie znalezć ich domu. Leo zapytał mnie, czy znów się nie zgubiliśmy, gdy jechaliśmy krętą ścieżką przez las. Ethan poinformował nas, że jesteśmy na właściwym szlaku. Ucieszyłam się, bo sama zaczynałam w to wątpić. W końcu dojechaliśmy do pięknego, trzypiętrowego domu. Edward podszedł do naszego samochodu z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. - W samą porę powiedział, biorąc ode mnie bagaże. Ethan w międzyczasie zaprowadził Leo do środka, by pokazać mu swój pokój. - Przyjechałabym wcześniej, gdybyś nie mieszkał w tym pier& - Spojrzałam na Sophie. pięknym lesie. Za kogo ty się uważasz? Za Złotowłosą? - Isabello. Edward westchnął. To trzy niedzwiadki mieszkały w lesie. Złotowłosa tylko tamtędy przechodziła. Wziął Sophie na ręce. - Jako pisarka powinnaś znać klasykę. Czy on nabijał się z mojego zawodu? - Wciąż mogę wrócić do domu, wiesz o tym ostrzegłam. Ani przez chwilę nie myślałam o tym poważnie. - Och nie, przepraszam& - odpowiedział natychmiast. - Zostań, Bello powiedziała Sophie. Razem z Edwardem wysunęli dolne wargi. Wyglądali cholernie uroczo. Udałam, że się zastanawiam. - Dobrze. Chyba zostanę. - Proszę tędy, moja pani powiedział Edward, wskazując dłonią w stronę domu. Nie było to proste, gdyż obie ręce miał zajęte. Kiedy znalezliśmy się w środku, postawił Sophie na ziemi. Mała uśmiechnęła się do mnie i po chwili zniknęła nam z oczu. - Pokażę ci, gdzie sądzisz, że będziesz spała. Zaoferował mi swoje wolne ramię. - Gdzie będę spała poprawiłam go. Zignorował moją uwagę i zaprowadził mnie w głąb mieszkania, pokazując mi po drodze gdzie jest kuchnia, jadalnia, salon i biblioteka. - Jesteśmy na miejscu powiedział, prowadząc mnie do dużej sypialni z ciemnoniebieskimi ścianami. Były w niej ogromne okna, dzięki którym pokój był dobrze oświetlony oraz wyglądające na wygodne łóżko, na którym znajdowało się mnóstwo poduszek. Edward położył moją torbę na krześle obok ściany. 70 - Jestem pewien, że Leo będzie nocował u Ethana, więc jeśli chcesz, możesz przespać się w moim pokoju. Pokręciłam głową. - Tu jest idealnie. Dziękuję. Edward prychnął. - Mój pokój znajduje się na końcu korytarza, jeśli byś mnie potrzebowała. A tak poza tym to obiad jest gotowy. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, złapał mnie i wyniósł z pokoju jak pannę młodą. - Edward, co ty wyprawiasz? Próbowałam się uwolnić, jednak jego ramiona były kurewsko zbyt silne. - Zwalam cię z nóg. Uśmiechnął się bezczelnie. - Kiedy postawisz mnie na podłodze, ja cię zwalę z twoich odparłam. Zcisnął mnie jeszcze mocniej. - Niezbyt mnie to zachęciło do postawienia cię na ziemi. - Mmm! Coś ładnie pachnie powiedział Leo, gdy razem z Ethanem i Sophie pojawili się w zasięgu naszego wzroku. - Och, cześć. Rozpromienił się, gdy nas zobaczył. - Co wy robicie? zapytał podejrzliwie Ethan. - Nie chcę, żeby Bella się zgubiła wyjaśnił Edward, idąc w stronę jadalni. Gdy się tam znalezliśmy, postawił mnie na podłodze. - Ona często się gubi przyznał Leo. Posłałam mu wymowne spojrzenie, po czym usiadłam na krześle, które odsunął dla mnie Edward. Tylko dwie rzeczy mogę powiedzieć o jedzeniu, które przygotował dla nas Edward. Było włoskie i pyszne. Tak bardzo mi smakowało, że prawie nie zauważyłam, że pod stołem pocierał moją nogę swoją. Gdy na niego spojrzałam, jedynie mrugnął do mnie i wrócił do jedzenia. Nie wiem, jak do tego doszło, ale po obiedzie znalazłam się na planszy do gry w Twistera razem z Edwardem i dzieciakami. Cullen był podłym oszustem. Za każdym razem, gdy słyszał polecenie, wybierał kółko najbardziej dogodne dla mnie. W końcu miałam dość. Kiedy usłyszałam: prawa ręka na niebieskim , położyłam dłoń na polu między jego nogami. Kiedy niby przypadkowo otarłam się o jego krocze, Edward runął na podłogę. Uśmiechnęłam się. - Wygrałam. Pózniej oglądaliśmy film. Wszyscy przygotowali się do spania i rozłożyli na kanapie. W połowie filmu Sophie odpłynęła w objęcia morfeusza, a chłopcy walczyli, by nie zasnąć, dlatego zanieśliśmy ich do łóżek. Edward wziął Sophie, a ja poszłam za chłopcami do pokoju Ethana. Leo spał na wyższym piętrze łóżka, więc musiałam wejść na drabinkę, aby móc pocałować go na dobranoc. - Jeśli będziesz mnie potrzebował, jestem na dole. - Nic mi się nie stanie, mamo odpowiedział. Kocham cię. - Ja też cię kocham. Dobranoc. Pocałowałam go w czoło, po czym zeszłam na dół do Ethana. A co z tobą? Nie jesteś zbyt duży na całusa, prawda? Uśmiechnął się i potrząsnął głową, więc poprawiłam jego kołdrę i pocałowałam go tak samo, jak Leo. - Kocham cię, Bello wyszeptał. Przeczesałam palcami jego miękkie włosy. - Ja też cię kocham, Ethan. Słodkich snów. Uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju. W drodze do sypialni wpadłam na Edwarda. 71 - Chcesz znów zagrać w Twistera? Wyszczerzył się. - Jedna wygrana z tobą mi wystarczy odparłam. - Oboje wiemy, że oszukiwałaś. odpowiedział, biorąc mnie pod rękę i prowadząc na dół po schodach. Jeszcze nie jestem gotowy do spania. Chodz ze mną do kuchni, zjemy lody. Tak właśnie znalezliśmy się na kanapie z pudełkiem lodów i dwiema łyżkami. - Miałam dzisiaj okazję spotkać twoją byłą wyznałam. Cała radość odpłynęła z jego twarzy, gdy opowiedziałam mu o sytuacji z butiku. Jęknął i ze zdenerwowania przejechał dłonią po włosach. - Przykro mi, Bello. Victoria zrzekła się wszelkich praw do dzieci. Nie ma prawa przebywać w ich towarzystwie, w twoim też nie. W ogóle nie powinno jej tu być. Wzruszyłam ramionami. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|