,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bardzo. Nie ma na to czasu. Stefcio świetnie sobie z nim radzi. Potrafi go naciągnąć na nowy magnetofon i chyba to mu zupełnie wystarcza. Czy pan zna kolegów Stefcia? Nie. Ale chyba ich, pan widywał, będąc częstym gościem w willi państwa Serczyńskich? Nie znam żadnego kumpla Stefcia. Proszę pana, jestem jednak o kilka lat starszy od Stefcia i grono jego znajomych nie wydaje mi się zbyt ciekawe. Nie cierpię aż na takie niedobory towarzyskie, żeby szukać przyjaciół wśród jego kolegów. Wydawało mi się, że Stefciowi zależało na pańskim towarzystwie. Może. Takiemu smarkaczowi imponuje student akademii. Dla niego jestem artystą Artur roześmiał Nie ma na to rady. Im bardziej będę go traktować lekceważąco, tym bardziej będzie się za mną snuł. Ot i wszystko. Ale nie ma przecież między nami mowy o żadnym koleżeństwie. Czy zna pan Monikę Skrzyską? Artur prawi moment zawahał się. Tak powiedział po chwili z pewnym ociąganiem. To była znajoma mojej matki. Typ dość bezczelny, nawet nachalny. Zależało jej, żeby, wkręcić się w środowisko , żeby poznać ludzi, którzy się liczą . Usłużna, schlebiająca, fałszywa. W każdym razie takie na mnie robiła wrażenie. Nie lubiłem jej. Od kilku lat w ogóle jej nie widuję. Czy w jej postępowaniu było coś, co usprawiedliwiałoby pańską opinię? Nie rozumiem? Czy zrobiła coś takiego, co potwierdziłoby pańskie zarzuty? Nie& Właściwie nie. Po prostu nie miałem do niej zaufania& I nadal nie mam.. Przecież pan jej nie widuje. Tak& Ale& Wiem, że kręciła się koło Janoty. Mało tego, na coś go naciągnęła. Nie wiem dokładnie, na co, ale on miał jej też już dosyć. Rozmawiał pan z nim na ten temat? I tak, i nie. Co pan przez to rozumie? Po prostu nie powiedział mi dokładnie, o co chodzi. Monika od jakiegoś czasu wydzwaniała do niego. Zawsze dosyć niechętnie z nią rozmawiał. Skąd pan wie, że to była Monika Skrzyska? Janota mówił do niej po imieniu. Obiecywał jej, że namaluje dla niej jakiś obraz, nie wiem dokładnie, o co chodziło, ale była mowa o jakiejś pracy, którą miał dla niej wykonać. Potem widocznie nie dotrzymał terminu, jak to on, i kilka razy prosił mnie, żebym odbierał telefony, Kazał pytać, kto mówi i gdyby odezwała się Monika Skrzyska, miałem powiedzieć, że nie ma go w domu. Stąd wiem, że to była ona. I rozmawiał pan z nią telefonicznie? Nie. Natomiast kilka dni temu widziałem ją, jak wychodziła z willi Serczyńskich. Poznałem ją, chociaż od paru lat nie miałem z nią do czynienia. Kiedy to było? Chyba tydzień temu. W poniedziałek, może we wtorek? Wybiegła na ulicę jak furia. Chyba nawet mnie nie zauważyła. Zapytałem potem Janotę, co to za dama opuściła jego pracownię. Był trochę speszony. Nieznośne babsko powiedział koniecznie chce mnie wplątać w kryminalną aferę . Artur spojrzał nagle na kapitana zaczepnie. O, niech pan tą panią bliżej się zainteresuje. Ona miała jakieś nieczyste sprawki z Janotą. Czemu pan się tym nie zajmuje? Dlaczego Janota zażądał zwrotu klucza? Derko nagle zmienił temat. Artur wzruszył ramionami. Czy ja wiem? Trochę mu dokuczałem, jak pan wie. Widocznie już miał tego dosyć. Powiedział pan: Nie dokończyliśmy jeszcze wczorajszej rozmowy . Co to miało znaczyć? Nic takiego. Poprzedniego dnia wściekł się na mnie o jakieś głupstwo. Obraził się, ponieważ powiedziałem mu, że jest przeciętnym malarzem. Potem chciałem to jakoś załagodzić. Wiedziałem, że mu to po jakimś czasie przejdzie, ale na razie udawał obrażoną primabalerinę. Kiedy im wyjściu Ewy znowu zażądał klucza, rzuciłem mu ten jego klucz na stół i wyszedłem. To wszystko. Jest pan pewien, że to już wszystko? O co panu chodzi? Chyba pan wie, o co. O ustalenie prawdy. Powiedziałem prawdę powtórzył po raz trzeci Artur. 11.VI. WTOREK Tak mi przykro. Tak mi strasznie przykro! Ewa chlipała nad filiżanką herbaty. Nie myśl już o tym, dziecinko pocieszała jq Aneta. Nie było innego wyjścia. Było. Mogłam nic nie mówić. Milicja wcześniej czy pózniej wpadłaby na jego ślad. Ale stałoby się to bez mojego udziału. Uspokójcie się obydwie i to natychmiast. Od wczoraj słyszę tylko wasze pojękiwania przerwała im energicznie babcia Karolina. Nie znoszę mazgajstwa. Zresztą nie wierzę, żeby stary Kostera był mordercą. Podobno się przyznał& Wiem, wiem. Przyznał się i co z tego? Jak to? zdziwiła się Aneta. On mi nie pasuje do całego interesu. Wszystko to razem jest jakieś nie pozbierane Karolina była zirytowana. Jego zeznania, są mętne. Niczego nie pamięta. Kiedy przyszedł, kiedy wyszedł, po co usiadł na ławeczce koło gabinetu Serczyńskiego. Nagle o wszystkim zapomniał. Skąd wiesz? znowu zdziwiła się Aneta. Marcin ci powiedział? Niczego mi nie mówił oburzyła się Karolina. Nie rozmawia ze mną o sprawach służbowych. Nagle zachichotała, serdecznie ubawiona. On prowadzi notatki. Kupił sobie wspaniały notes. Tylko żebyś nie próbowała sobie z niego żartować dodała groznie. Ależ Karolino! Po tobie można się wszystkiego spodziewać. Oczywiście Marcina też trochę przycisnęłam do muru. A że potrafię kojarzyć poszczególne fakty i jak dotychczas mam jeszcze zupełnie niezłą pamięć, więc wiem mniej więcej tyle samo, co on. No, może trochę mniej. Ale [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|