,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
krewnego, który siedział blisko niej przy stole, starszego emerytowanego generała, sir Roberta McBlane'a, czy zna Torbota McBlane'a. - Znam Torbota od czterdziestu lat - odparł. - Nie omieszkałem powiedzieć mu poprzedniego wieczora, że świetnie wywiązał się ze swego zadania. Nie tylko przywiózł panią do domu, do ojczyzny, ale także bardzo obrazowo przedstawił pani panujący teraz w Szkocji kryzys i przekonał, jak bardzo potrzeba nam wsparcia. Z tych słów wywnioskowała, że nie myliła się. Rzeczywiście Torbot udzielił krewnym na powitanie informacji o jej majątku. Euan, który siedział w pobliżu, powiedział. - Nie powinnaś się lękać, kuzynko, tego, co cię czeka. Będę czuwał u twego boku, jeśli będziesz potrzebować mojej pomocy. Usłyszawszy w jego głosie zaborczą nutę, Fiona odezwała się trochę sztucznie: - Dziękuję ci, kuzynie Euanie, to bardzo miło z twojej strony, że ofiarowujesz mi swoją pomoc, ale raczej zwrócę się o radę do sir Roberta, który jak sądzę, jest najstarszym z moich krewnych. Generał poczuł się mile połechtany. - Zaopiekuję się tobą, drogie dziecko - zapewnił. - Stałem u boku Alistera McBlane'a, gdy pozdrawiał członków klanu po śmierci twojego dziadka i wygłosił wspaniałe orędzie. Wszyscy je zapamiętali. - Wiec i ja mam przemawiać?! - wykrzyknęła Fiona. - Jeżeli nie przywykłaś do publicznych wystąpień - wtrącił się szybko Euan - pozwól, że zrobię to za ciebie. Powiedział to bardzo skwapliwie. Fiona zrozumiała, że pragnie przejąć jej autorytet i przekonać członków klanu o wadze własnej osoby. - Bardzo chętnie wygłoszę przemówienie - oświadczyła. - I już wiem, co powiem tym, którzy przebyli taką długą drogę, aby się ze mną spotkać. Jej słowa wyraznie zirytowały Euana. Generał zaś rzekł: - Oczywiście że musi pani przemówić. Tradycja każe przywitać członków klanu i zapewnić ich, że w potrzebie mogą liczyć na swego przywódcę. - Fiona uśmiechnęła się, a on dodał krzepiąco: - Proszę się nie martwić, moja droga. Oni oddadzą ci hołd, a tobie wypada powiedzieć coś każdemu z nich, coś, co będą cenić i zachowają w sercu jak kosztowny klejnot. Fiona pomyślała, że to brzmi bardzo poetycko. Podziękowała mu jeszcze raz i rzekła: - Z rozmowy z pokojówką wnoszę, że zapewniamy przybyłym poczęstunek. Generał wyglądał na zakłopotanego. - Aż do wczorajszej rozmowy z Torbotem byliśmy pewni, że na coś takiego nas nie stać. Jako że nie mogłem poprosić pani o pozwolenie, bo pora była zbyt pózna, w pani imieniu poleciłem, aby zarżnięto dwa woły i wytoczono kilka beczek piwa. Ten gest zostanie doceniony przez naszych ludzi i będą go długo pamiętać. - Cieszę się, że pan tak zadecydował - rzekła po prostu Fiona. Gdy śniadanie dobiegło końca, żona generała i dwie inne damy udrapowały na lewym ramieniu Fiony pelerynę, upinając ją okazałą broszą z Cairngorm, którą kiedyś nosił markiz McBlane. Nie spodziewała się, że wystąpi w tym stroju i nie mogła powstrzymać się od myśli, że to celtycka krew kazała jej wybrać suknię w odcieniu błękitu, który pasował do tartanu rodu McBlane'ów. Zdziwiła się także, kiedy wręczono jej czepek tartanowy. Dowiedziała się po chwili, że był on noszony wiele lat temu przez jej prababkę podczas wojen, gdy podczas nieobecności męża zajmowała jego miejsce na spotkaniach klanu. Czepek był zgrabny i bardzo kunsztownie wykonany. Przeglądając się w lustrze Fiona stwierdziła, że wygląda wyjątkowo szykownie. Właściwie trochę się niepokoiła, że modne przybranie głowy, które kupiła w Paryżu do błękitnej sukni, okaże się nieodpowiednie na tę okazję. Ale teraz, z pledem na ramieniu i w tartanowym czepku, poczuła się jak osoba ubrana stosownie do swego zaszczytnego stanowiska, które przypadło jej w udziale. Kiedy zeszła ze schodów, zastała czekających w hallu krewnych. Euan od razu wyciągnął do niej rękę, ale ona szybko podeszła do generała i przyjęła jego ramię. - Wygląda pani bardzo ładnie, moja droga - rzekł. Podziękowała, czując, że generał stara się dodać jej odwagi. Na pewno zauważył też, jak potraktowała Euana. Służba otworzyła wielkie dębowe drzwi i kobziarze na dziedzińcu zaczęli grać melodię zwaną Zew McBlane'ów, która została podchwycona przez innych kobziarzy rozstawionych dookoła zamku. Fiona pomyślała, że nigdy nie zapomni widoku zebranych ludzi oczekujących na nią poniżej trawiastego wzgórka, na którym usytuowano fotel przywódcy wykonany z poroży jeleni. Kobziarze poszli przodem. W ślad za nimi generał poprowadził Fionę na wzniesienie. Usiadła w fotelu, który zajmowali od wieków jej świetni przodkowie. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|