, Clarke Arthur C. Odyseja kosmiczna 2010 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Czytał więc książki (po raz trzeci w życiu rozpoczynał W poszukiwaniu straconego
czasu, a po raz drugi Doktora %7ływago), studiował dokumenty techniczne, pisał
raporty. Czasami prowadził pouczające rozmowy z Halem, używając klawiatury,
ponieważ komputer mylił się jeszcze w rozpoznawaniu głosów. Ich dyskusje
najczęściej miały następujący przebieg:
- Hal, mówi doktor Floyd.
- DOBRY WIECZÓR, DOKTORZE.
- Obejmuję służbę o dwudziestej drugiej. Czy wszystko w porządku?
- JAK NAJBARDZIEJ, DOKTORZE.
- Dlaczego więc pali się ta czerwona lampka na tablicy numer 5?
- ZEPSUAA SI KAMERA W GARA%7Å‚U KAPSUA. WALTER POLECIA MI ZIGNOROWA T USTERK.
NIE MOG JEDNAK WYACZY LAMPKI OSTRZEGAWCZEJ. PRZEPRASZAM.
- W porządku, Hal. Dziękuję.
- BARDZO PROSZ, DOKTORZE.
I tak dalej...
Czasami Hal proponował partię szachów - rozgrywaną zgodnie z instrukcją, którą
otrzymał dawno temu i której nikt dotąd nie cofnął. Floyd nie przyjmował
wyzwania. Zawsze uważał szachy za stratę czasu i nigdy nie chciało mu się
nauczyć zasad tej gry. Hal zdawał się nie wierzyć, że są ludzie, którzy nie mają
ochoty lub nie potrafią grać w szachy, i wciąż ponawiał propozycję.
"Znów to samo" - pomyślał Floyd, gdy z głośnika dobiegł delikatny sygnał
oznaczający, że Hal chce coś powiedzieć.
- DOKTORZE FLOYD?
- O co chodzi, Hal?
- MAM WIADOMOZ DLA PANA.
"A więc to nie kolejna propozycja gry w szachy" - pomyślał z lekka zaskoczony
Floyd. Zazwyczaj nie wykorzystywano Hala jako chłopca na posyłki, choć zdarzało
się, że służył niektórym za budzik lub podręczny notes, który miał przypominać o
obowiązkach. Czasami Hal stawał się uczestnikiem kawałów, które lubili sobie
robić zwłaszcza podczas nocnych wacht. Prawie każdy z załogi był kiedyś
napiętnowany przez Hala wyświetlonym na czerwono napisem:
AHA! ZNOWU ZPISZ NA SAU%7Å‚BIE! albo OGO! ZASTAA TIE-BIAWKROWATI!
Nikt się nie przyznał do autorstwa tych napisów, z tym że głównym podejrzanym
był Walter Curnow. Oczywiście zwalał winę na Hala pomimo ostrych protestów
Chandry, który twierdził, że komputery nie maj ą poczucia humoru.
Nie mogła to być wiadomość z Ziemi. Kontrola Lotu porozumiewała się przez
centrum łączności na "Leonowie", które z kolei przekazałoby wiadomość pełniącemu
tam obecnie służbę Maksowi Brajlowskiemu. Reszta załogi mogła porozumiewać się z
Floydem za pomocÄ…interkomu. Dziwne...
- W porządku, Hal. Od kogo ta wiadomość?
- BRAK IDENTYFIKACJI.
A więc kolejny żart. No dobrze, zabawimy się.
- Coś takiego! Jak brzmi wiadomość?
- PODAJ WIADOMOZ: NIEBEZPIECZECSTWO! MUSICIE ODLECIE STD W CIGU PITNASTU -
POWTARZAM - PITNASTU DNI.
Floyd patrzył z niedowierzaniem na ekran. Był zły i zaskoczony faktem, że ktoś z
członków załogi ma tak infantylne poczucie humoru. Taki żart był nawet poniżej
poziomu szkoły podstawowej. Postanowił jednak kontynuować grę w nadziei, że
wykryje sprawcÄ™.
- To jest absolutnie niemożliwe. Nasze okno otwiera się dopiero za dwadzieścia
sześć dni. Mamy za mało paliwa na wcześniejszy powrót.
"To zmusi go do myślenia" - zamruczał z satysfakcją, rozpierając się wygodnie w
fotelu w oczekiwaniu odpowiedzi.
87
- ZDAJ SOBIE SPRAW Z TYCH FAKTÓW, NIEMNIEJ JEDNAK MUSICIE ODLECIE W CIGU
PITNASTU DNI.
"Bo inaczej zaatakują was hordy małych, zielonych ludzików z trzema parami oczu
-jak przypuszczam. - Bawmy siÄ™ dalej, sprawca czeka".
- Nie mogę traktować serio tego ostrzeżenia, dopóki nie poznam zródła. Kto to
nagrał?
Nie oczekiwał bezpośredniej odpowiedzi. Sprawca z pewnością zatarł po sobie
ślady. Jednakże odpowiedz, którą otrzymał, zaskoczyła go w najwyższym stopniu.
- TO NIE JEST NAGRANIE.
A więc rozmowa w czasie rzeczywistym! Oznaczało to, że wiadomość pochodzi albo
od samego Hala, albo od kogoś, kto w tej chwili znajduje się na pokładzie
"Leonowa". Nie było jednak żadnego zauważalnego przesunięcia w czasie - ktoś
więc musi być tutaj!
- W takim razie, kto ze mnÄ… rozmawia?
- BYAEM DAYIDEM BOWMANEM.
Floyd długo wpatrywał się w ekran, nim zdecydował się na kolejne posunięcie.
%7łart, który od początku nie był śmieszny, teraz sięgał za daleko. Floyd nie
potrafił znalezć słów oburzenia. Do diabła, załatwi tego żartownisia po drugiej
stronie.
- Nie mogę przyjąć tej identyfikacji bez dowodu.
- ROZUMIEM. RZECZ NAJWA%7Å‚NIEJSZ JEST, ABY MI PAN UWIERZYA. PROSZ SI ODWRÓCI.
Jeszcze zanim na monitorze pojawiło się to ostatnie, przerażające zdanie, Floyd
zaczął powątpiewać w prawdziwość swojej hipotezy. Cała rozmowa była niezwykle
dziwna i nie dotyczyła niczego, co można by wykorzystać za temat do żartów. Jako
kawał prowadziła donikąd.
No a teraz... poczuł mrowienie między łopatkami. Bardzo powoli i z ociąganiem
zaczął odwracać się z fotelem. Za sobą miał tablice i przełączniki pulpitu
komputera, przed sobą pomost pokryty wykładziną Yelcro.
Sterownia "Discovery", usytuowana w rejonie pozbawionym ciążenia, była zawsze
dość zakurzona. Aparatura klimatyzacyjna nie działała już tak sprawnie jak
kiedyś, nie udało się także naprawić filtrów. Równoległe promienie chłodnego,
dalekiego Słońca, wpadające do sterowni przez olbrzymie iluminatory, oświetlały
miliardy tańczących drobin, które tworzyły strumienie nigdy nie osiadającego
kurzu, doskonała ilustracja ruchów Browna.
Teraz coś dziwnego zaczęło się dziać z tymi drobinami. Poczęła nimi rządzić
jakaś przedziwna siła. Odpychała je i potem scalała, tworząc powierzchnię pustej
w środku kuli. Owa kula, o średnicy mniej więcej jednego metra, zawisła w
powietrzu jak gigantyczna bańka mydlana o ziarnistej, matowej powłoce. Następnie
wydłużyła się w elipsoidę, której powierzchnia pofałdowała się, tworząc
załamania i wypukłości.
Floyd już się nie bał. Bez zdziwienia zauważył, że kurz układa się w postać
człowieka.
Widział kiedyś takie figurki - puste w środku eksponaty muzealne zrobione ze
szkła. Jednakże stojący przed nim, powstały z pyłu fantom jedynie w przybliżeniu
odpowiadał anatomicznym cechom człowieka. Przypominał glinianą zabawkę lub
prymitywną rzezbę z epoki kamiennej. Tylko głowa różniła się od niestarannego
zarysu postaci. Twarz bez wątpienia była obliczem komandora Davida Bowmana.
Floyd usłyszał delikatny pomruk z konsolety komputera. Hal włączył głośniki
syntetyzujące mowę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl