,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zwiata zrozumiano, że Papież samą swoją obecnością dawał poczucie wolności. To była siła, nowość pontyfikatu Jana Pawła II: wyzwolić ludzi z presji strachu! Tymczasem kawałek po kawałku rozbierano biały pojazd - papamobile. Kto wie, może Uczono na to, że uda się zniszczyć wszelki ślad pobytu Papieża-Polaka w jego Ojczyznie... 52 18 Rewolucja narodu W Krakowie, przed wejściem na pokład samolotu udającego się do Rzymu, Papież raz jeszcze pożegnał się z przewodniczącym Rady Państwa Henrykiem Jabłońskim i ucałował w obydwa policzki, wprawiając go tym gestem w duże zakłopotanie. Kilka minut wcześniej, w ostatniej chwili, wplótł w przemówienie pożegnalne bardzo ważne słowa. To wydarzenie bez precedensu było z pewnością aktem pewnej odwagi z obydwu stron . Tym zdaniem Ojciec Zwięty wyrażał swoje zadowolenie z przebiegu wizyty w Polsce. Przede wszystkim zaś pozaprotokolarnym gestem wobec Jabłońskiego pragnął podziękować władzom za okazaną odwagę. Myślę, że odwagą było samo doprowadzenie do wizyty pomimo sprzeciwu kogoś innego... Jednakże - kontynuował Papież - naszym czasom potrzebny był taki właśnie akt odwagi. Trzeba czasem odważyć się pójść także w tym kierunku, w którym dotąd jeszcze nikt nie poszedł . W jakimś sensie była to zachęta skierowana do rządu w Warszawie, ale nie tylko do tego rządu, aby wziąć pod uwagę to wszystko, co pozytywnego wydarzyło się w tych dniach. Czasy nasze domagają się od nas, aby nie zamykać się w żadnych sztywnych gra- nicach, gdy chodzi o dobro człowieka'. Niestety, w nadchodzących miesiącach Warszawa i Moskwa wykazały przyrodzoną nieudolność wyjścia z bezwładu, w którym pogrążony był komunistyczny świat. Dzięki doświadczeniu wyniesionemu z Polski Karol Wojtyła doskonale znał doktrynę marksistowską i jej konkretne zastosowanie. Nie wierzył w możliwość jakiejkolwiek ewolucji systemu komunistycznego. Nie wierzył również w istnienie komunizmu o ludzkiej twarzy , gdyż marksizm pozbawia człowieka wolności i ogranicza jego możliwości rozwoju i działania. Ideologia marksistowska, twierdząc, że religia jest to opium dla ludu , głosiła ateizm, nie uznawała wolności sumienia ani wyznania. Trudne było zatem pogodzenie punktu widzenia Kościoła z marksizmem i komunizmem. Po papieskiej wizycie w Polsce zapanowała inna atmosfera, dało się zauważyć powszechne pragnienie odnowy moralnej i społecznej. Opozycja przybierała nasilę. Zwiat robotniczy wysuwał roszczenia o uznanie prawa do strajku. Natomiast reżim nie potrafił odpowiednio zareagować na zaistniałą sytuację, nie stać go było na minimum otwartości. Uciekł się do tradycyjnych metod: siły zastraszenia, aresztów i procesów skazujących. Wkrótce gorzko za to zapłacił. Zdarzyło się coś, do czego nigdy wcześniej nie doszło w bloku komunistycznym. W imię solidarności klasa robotnicza przeciwstawiła się ideologii, która zbyt długo oszukiwała ją, próbując wmówić, że broni w ten sposób interesów pracowników i pragnie doprowadzić do dyktatury proletariatu. Całe społeczeństwo ruszyło do obalenia systemu, który nie reprezentował go nie tylko na płaszczyznie politycznej, ale przede wszystkim etycznej. Domagało się niezależności i samorządności. 1 lipca 1980... Było jasne, że coś się wydarzy. Nie było jasne co, ale wiedziano, że dojdzie do jakiejś przemiany. Przychodził na myśl Poznań z 1956 roku - pierwszy protest robotników w Polsce. Pomimo wszystkich ograniczeń, tamten protest dał początek nowej epoce. Zmieniła się atmosfera polityczna, nie powrócono więcej do stalinizmu. Został uwolniony kardynał Wyszyński, a Kościół uzyskał odrobinę przestrzeni dla swojej misji. A przede wszystkim nie zakończyło się, jak w pazdzierniku na Węgrzech - interwencją z zewnątrz. 1 lipca 1980 roku, na skutek ponownego wzrostu cen, wstrzymały pracę niektóre działy podwarszawskich zakładów Ursus. Od tego momentu strajki zaczęły zakreślać coraz szerszy krąg, również dlatego, że przestraszone władze straciły głowę. Wobec żądań ekonomicznych 53 zaczęły ustępować dobrowolnie, w niektórych sektorach, najpierw w jednej fabryce, potem w następnej, co jeszcze bardziej wzmagało protesty. Wreszcie kontestacji dotarła do Bałtyku i przybrała permanentny charakter. W Stoczni Lenina w Gdańsku ogłoszono strajk przeciw politycznemu zwolnieniu Anny Walentynowicz, operatora dzwigu z dwudziestoletnim stażem, działaczki niezależnego ruchu robotniczego. Strajk zorganizowany został przez Lecha Wałęsę, elektryka, jednego z najaktywniejszych przedstawicieli tajnego związku zawodowego. Na bramach stoczni pojawił się wizerunek Czarnej Madonny z Częstochowy oraz zdjęcie Papieża-Polaka. Jednak najbardziej szokujące obrazy które obiegły cały świat, przedstawiały klęczących na bruku robotników: spowiadających się i przystępujących do komunii świętej. Ojciec Zwięty, widząc te obrazy, wykrzyknął: Może nadeszła chwila! Tak, czy inaczej, to rzecz niesłychana! Nigdy czegoś takiego nie było! Robotnicy zareagowali w imię słusznej sprawy, protestując przeciw łamaniu prawa pracy. Czynią to pokojowo! Modląc się! Wyznając wiarę w Boga, w Matkę Bożą! I ufność w Papieża! . Naturalnie, w krajach laickich, gdzie klasa robotnicza odwróciła się od Kościoła, takie obrazy musiały robić wrażenie. W Polsce natomiast, pomimo wieloletniego okresu komunizmu i ateizmu, świat pracy nie był rzeczywistością bez Boga. Przeciwnie, w znakomitej większości składał się z ludzi wierzących, praktykujących, i w trudnych chwilach wspierał ludzi Kościoła, jak to miało miejsce w Nowej Hucie. Tymczasem pracownicy przedstawili swe postulaty i w końcu przybyła delegacja rządowa, aby przeprowadzić rozmowy %7ładna ze stron nie zamierzała ustąpić. Istniało zagrożenie, że sytuacja jeszcze się pogorszy. Wtedy do Warszawy dotarł nakaz z Moskwy: Podpiszcie! Podpiszcie i połóżcie wreszcie kres tym agitacjom! . Na Kremlu, w Pradze i w innych stolicach krajów satelickich obawiano się, że polska zaraza może rozprzestrzenić się na inne regiony imperium, uwikłanego w całą serię problemów. 30 sierpnia podpisane zostało porozumienie w Szczecinie, a 31 sierpnia w Gdańsku. Protokół przewidywał uznanie wolnych i niezależnych związków zawodowych oraz gwarancję prawa do strajku. Po sześćdziesięciu dniach pokojowej walki, w poszanowaniu porządku geopolitycznego oraz konstytucyjnego, ale uparcie dopominając się o nadrzędną wartość dobra wspólnego rodziła się Solidarność - pierwszy wolny związek zawodowy w Europie Wschodniej. Pamiętam, że Ojciec Zwięty odetchnął z ulgą. Był niezwykle zadowolony nie tylko ze względu na pomyślny wynik pertraktacji, ale także na fakt, że doszło do niego bez uciekania się do przemocy, bez krwawych starć. Podziwiał sposób, w jaki robotnicy, świadomi swej siły przebicia oraz pełnego prawa do przedstawiania roszczeń, poprowadzili tę walkę o wolność: wolność związków zawodowych, ale także wolność religijną. O wzrost płac, ale również przywrócenie radiowej transmisji niedzielnej Mszy świętej. Była to walka w obronie człowieka i jego praw, praw materialnych, ekonomicznych, ale także duchowych. Taka była droga obrana przez ruch wyzwolenia, istniało żalem duże prawdopodobieństwo, że zakończy się ona kresem systemu komunistycznego w Polsce. Solidarność była powrotem do pierwotnych aspiracji ruchu robotniczego, do pojęcia pracy jako służby w imię rozwoju człowieka, do solidarności przekraczającej wszelkie [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|