,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
będziemy na niego czekać. - Jak ostatnim razem? parsknął Sam. Bo to poszło po prostu świetnie. Cain spojrzał na niego. - Nie ucieknie mi znowu Przysięga. Miranda mu uwierzyła. - Jeśli jedziecie do Miami dodał agent. Lepiej się pośpieszcie i pakujcie tyłki w drogę. Jej zmienny ruszył, póki nie stanął przy jej boku. - Jesteś pewna, że dasz radę? Do diabła, nie. Rozchyliła usta. - Tak Czuła jakby spędziła życie na bocznej linii, obserwując jak inni podejmują decyzje. Teraz była jej kolej. Cain uniósł rękę. - Więc chodzmy, dziecino i pokażę ci całkiem nowy świat. Krwi i śmierci. Włożyła swoją dłoń w jego, uniosła podbródek i udawała, że jej kolana wcale nie drżą, gdy wychodzili z posterunku i zmierzali do piekła. ~ 76 ~ Grzeszne szlaki Translate by Mikka Rozdział siódmy Tuż po jedenastej, Miranda weszła przez drzwi jednego z największych pokoi karmienia na Florydzie. Głowę trzymała wysoko, jej krok był pewny, nawet odrobinę zarozumiały, skóra blada, a spódniczka za krótka dla spokoju umysłu Caina. Strażnicy przy drzwiach się nie zawahali. Wpuścili ją do środka, jak robili z wszystkimi atrakcyjnymi kobietami, jak widział prze ostatnią godzinę. Czas, żeby wykonał swój ruch. Cain przeszedł przez ulicę. Ruszył prosto ku drzwiom. Miejsce nie było zlokalizowane w modnej, turystycznej okolicy Miami. Było ukryte między zaułkami, w budynku, który wyglądał jakby zaraz miał się zawalić. Strażnicy zesztywnieli, gdy się zbliżył. Ich zapach znaczył ich jako ludzi i gdyby teraz rozgrywał swoimi kartami, faceci nie zrozumieliby, że nie należy do ich małej śmiertelnej pułapki, dopóki nie byłoby za pózno. Błysnął kłami, tylko krawędzią zębów i nawet nie zwolnił kroku. Bliższa inspekcja wykazałaby różnicę między jego zmienionymi zębami a tymi wampirów. Ale nie miał zamiaru dać ludziom czasu na inspekcję. Chwycił klamkę i wszedł do środka. Ochrona tego miejsca była do dupy. Większość pokoi karmienia miała dużo lepszą, by trzymać niepożądanych z dala. Niepożądanych takich jak on. Miranda była przy barze. Już kilka wampirów patrzyło w jej kierunku. Skupił wzrok wyłącznie na niej i ruszył między ludzmi i wampirami. Ludzie byli tu, bo lubili dreszczyk spacerowania ze śmiercią. Wampiry były tu, bo chciały pieprzyć albo osuszyć ludzi. Miranda stała do niego plecami. Sięgnął, chwycił jej ramię i obrócił. Wypuściła oddech, a jej oczy się rozszerzyły. - Co ty& - Zatańcz ze mną Nie dał jej czasu na odmowę. Trzymając mocno jej nadgarstek, pchnął ją za siebie i na mały parkiet. Czuł teraz na sobie ~ 77 ~ Grzeszne szlaki Translate by Mikka spojrzenia, świadomość. Zmysł węchu wampirów był lepszy niż ludzki i wszystkie wampiry tu będą wiedzieć, że jest inny. Kiedyś słyszał, że zmienni pachnieli jak zwierzęta. Może tak było. W każdym razie, wampiry wyczują jego zapach i będą wiedzieć, że jest inny, a ponieważ wziął słodkie ciało Mirandy wcześniej tego dnia, niektóre starsze wampiry mogły wyczuć jego zapach na niej. - Uch, Cain? Wbiła paznokcie w jego ramiona. To właściwie nie jest część planu. Cholera, ale wspaniale było ją czuć w ramionach. - Plan się odrobinę zmienił Opuścił głowę, potarł nosem jej szyję. Kochał to jak pachniała w tym miejscu, ten słodki punkt, gdzie bił jej puls. Wampiry obserwowały go uważnie, ich spojrzenia ciążyły na nim. Ale przynajmniej teraz będą wiedzieć skąd na Mirandzie jego zapach. Przypiszą to tańcu. Nie seksowi. - Pocałuję cię powiedział jej, opuszczając dłonie do jej bioder i przysuwając jej ciało do erekcji, którą zdawał się zawsze mieć w pobliżu niej. Zespół grał blisko dalekiego kąta budynku, rytm perkusji pasował do ognia w jego krwi. Jej oczy były takie cholernie niebieskie. A jej zapach wiciokrzewu przyzywał go jak neon w pokoju śmierdzącym krwią. - To nie jest metoda by wampiry się przede mną otwarły i rozmawiały ze mną. Zniżył głowę ku jej. Już mógł ją niemal posmakować. - Nie, ale chcę twoich ust Tak bardzo, że zaczynało boleć. A kiedy za około trzydzieści sekund spoliczkujesz mnie tak mocno jak potrafisz, będziesz miała niepodzielną uwagę każdego wampira w pokoju. Jej oczy rozszerzyły się tuż zanim wziął jej usta. Wsunął język głęboko. Przesunął po jej języku. Jej jasny smak napełnił jego usta. Och, tak, to było właśnie to czego chciał. Jej sutki kłuły go w pierś, twarde jak kamyki i napięte, a kremowy zapach jej płci wzmocnił się, by drażnić jego nozdrza jak& Miranda cofnęła usta. Wsunęła ręce między nich i wyrwała się. Potem [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|