,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dlatego właśnie podejrzewam, że jest to dla nich bardziej urozmaicenie niż potrzeba. Gra, w którą zaczęły się bawić w ślad za innymi. Chyba że w trakcie tej udawanki rozpalają się tak, że pożądanie i zaspokojenie stają się dominujące i prawdziwe. Oczywiście są osoby o mrocznej seksualności, i to chyba bardziej liczne, niż sądzimy, które w BDSM spełniają się całkowicie i bez reszty. Ale ich świata nie chciałbym rozumieć, ani tym bardziej go poznawać. Wolę ten cyrk, który mnie czeka. Teraz muszę dokonać wyboru. A jako że nie przepadam za podporządkowywaniem się kobiecie (co nie znaczy, iż nie lubię, gdy kobieta przejawia inicjatywę), na dziś wybieram Dominikę, żeby mieć to spotkanie z głowy. Potem dzwonię do Mileny i umawiam się z nią na jutro. Dlaczego jednak w ogóle toleruję taką klientkę jak Dominika? Odpowiedz jest prosta, spotkania z nią są dla mnie wyzwaniem, budzą obawy, ale też je przełamują. Pozwalają wkroczyć na niespenetrowany dotychczas teren i zdobyć nowe doświadczenia, choćby i dwuznaczne. Czasami sytuacje zdawałoby się nie do przyjęcia stają się ciekawe, intrygujące, wzbogacające paletę doznań. Ponadto nie bez znaczenia jest dla mnie oderwanie się od roli eksperta, mężczyzny kierującego rozwojem sytuacji. Dominika daje mi te rzadkie chwile, w których będąc z kobietą w sytuacji seksualnej, nie muszę myśleć, planować następnego ruchu. Mogę być bierny, bo jej wystarcza, że jestem, że spełniam każdy rozkaz. To z tych powodów się z nią spotykam, nie zmienia to jednak faktu, iż przed każdym spotkaniem mam potężne opory. Chcę tylko dodać, że nie znam prawdziwej Dominiki, ocieram się tylko o jej dominujące oblicze. DOMINIKA Pokój był przygotowany. Z arsenału narzędzi tortur wybrała swoje ulubione i precyzyjnie ułożyła je na stole. Uśmiechnęła się na myśl, że za chwilę będzie miała kontrolę. Zupełną kontrolę. Palce ją świerzbiły, nie mogła się doczekać. ADAM Umówieni jesteśmy w jednej z tych piwnic , które są wynajmowane na godziny przez profesjonalne dominatrix. Wiesz dokładnie, jaki rodzaj piwnicy mam na myśli. Czarne ściany, zwisające tu i tam sznury i łańcuchy, w suficie haki, jedna ze ścian pokryta w całości rzędem drabinek gimnastycznych, takich jak w szkole, na drugiej kolekcja lśniących narzędzi, na podłodze rozłożona folia. Jedyne meble to duży drewniany stół i stojak. Gdy wchodzę do pomieszczenia, od razu zauważam na stole kilka symetrycznie ułożonych przedmiotów. Dominiki nie ma w pokoju. Wiem, co mam robić. Przeglądam rozłożone przede mną przedmioty, z ciekawości tego, co mnie czeka. Z ulgą stwierdzam, że nie ma wśród nich dildo. Nigdy się do tego nie posunęła, ale zawsze przychodzę tu z obawą, że może tym razem... Nie wiem, co bym zrobił. Prawdopodobnie wypowiedziałbym swoje słowo bezpieczeństwa. Jednym z nowych obiektów jest lateksowy kombinezon. Męski. O kurdę. Za chwilę będę wyglądał jak przerośnięta pijawka. Chciał nie chciał, zaczynam się rozbierać. Wiem, że oczekuje ode mnie, abym się wbił w ten czarny, lakierowany kostium. Składa się z jednoczęściowego kombinezonu, który muszę na siebie naciągnąć, i maski na twarz. Moim zdaniem będę wyglądał bardziej komicznie niż pociągająco, ale cóż, klientka rządzi. Lateks pachnie gumową świeżością. Rozciąga się i dopasowuje do ciała, pokrywając mnie lśniącą, cienką drugą skórą. Każdemu manewrowi towarzyszy głośne plaskanie i trzeszczenie naciąganej gumy. Dzwięki te i moje wywarkiwane pod nosem przekleństwa wypełniają pokój. Zamek błyskawiczny jest oczywiście na plecach i zasunięcie go wymaga ode mnie niezwykłej elastyczności, cierpliwości i wysiłku. Staję przed lustrem. Wyglądam jak gumowa lala. Pora na maskę. Nie ma wycięć na oczy, tylko niewielkie otwory w okolicach nosa i mały zamek błyskawiczny na wysokości ust. Z maską w dłoni idę do stołu, siadam na nim i naciągam ją na twarz. W myślach sam się z siebie śmieję. DOMINIKA Przez dłuższą chwilę patrzyła na swoje odbicie w pokrywającym ścianę lustrze. Wysokie szpilki, ciało obleczone w lśniącą czerń. Wyglądała jak kobieta mogąca zrobić wszystko. Sprężystym, pewnym siebie krokiem ruszyła do pokoju, w którym na nią czekał. Szarpnęła drzwi. Energia ją rozpierała, euforia zalewała. Czuła się, jakby była na haju. Na czworaki, kundlu! ADAM Wyzywa mnie, rozkazuje, poniża, szmaci, kopie. Najpierw proszę, błagam, płaszczę się, potem tylko leżę, pozwalając jej robić ze mną, co chce. Nie wiem dokładnie, jak to wyjaśnić, ale mimo ostrych słów, mimo tego, że zadaje mi ból, to czuję płynące od niej uwielbienie. Czuję jej zachwyt. Nie wiem, czy to, co mówię, ma sens. Nie widzę jej. Mogę tylko sobie wyobrazić jej filigranową figurę w wysokich, ultracienkich szpilkach, którymi raz po raz dzga moje ciało. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|