,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zapach kwiatowego szamponu do włosów. Carolina spała na boku, wtulona w niego. Uniósł się na łokciu, przygładził kosmyk, który wymknął się jej z warkocza, i ucałował maleńkie znamię na jej szyi. Pragnął to zrobić od tygodni. Pragnął te\, aby nie zapomniała wspólnej nocy, nie \ałowała niczego i więcej przed nim nie uciekała. Carolina powoli wracała do rzeczywistości. Obudziła się na dobre, gdy Will zaczął ją pieścić, najpierw leniwie, potem coraz bardziej namiętnie. Och, Will. Znajomy dreszcz wstrząsnął po chwili jej ciałem. Chciała się odwrócić. śśś... Le\ spokojnie. Odprę\ się szepnął jej Will do ucha, nie ustając w pieszczotach. Połączyli się i znowu prze\yli rozkosz, której dojmująca głębia zdumiała oboje. Stali w porannym słońcu na stopniach ganku. Wezmę gorący prysznic, a potem przygotuję śniadanie powiedziała Carolina. Od głównej drogi nadje\d\ała cię\arówka, skręciła jednak w stronę placu budowy. Will westchnął. Zdą\ę tylko wypić kawę, nic więcej. Zaraz tu po mnie przyjdą. Zaparzę więc kawę przed wejściem pod prysznic. Sięgała do klamki, kiedy przyciągnął ją do siebie. Rozmyślała gorączkowo, co powinna powiedzieć i jak się zachować. Objął ją mocno i pod jego kojącym dotykiem, wbrew sobie, rozluzniła się nagle i zapomniała o problemach. Było jej tak dobrze... Will otworzył drzwi. Idz pod prysznic, a ja zaparzę kawę. A, wez jeszcze to. Zdjął z nadgarstka gumkę, która w nocy zsunęła się z warkocza Caroliny. Wolę cię w rozpuszczonych włosach, ale mo\e być i tak. Stali przez chwilę bez słowa. Uśmiech powoli znikał z twarzy Willa. Carolina przestraszyła się nagle, \e zaraz usłyszy: Przepraszam. Popełniliśmy błąd. To się nie powinno powtórzyć . Dzięki bąknęła pod nosem i szybko wbiegła do domku. ROZDZIAA 9 Dobrze, \e kolekcja na wystawę w Los Angeles, ju\ gotowa, pomyślała Carolina, zamykając po południu drzwi pracowni. Z wielkim trudem skupiła się dziś na zwyczajnych czynnościach. Nie potrafiła, a i nie chciała odsunąć od siebie wspomnienia niezwykłych prze\yć minionej nocy, którą spędziła z Willem. Nie wiedziała, \e jest zdolna do takiego zapamiętania, do tak silnego odczuwania. Z Paulem nie dane jej były takie chwile. Bądz ostro\na, przestrzegła się w duchu, mo\e po prostu nazbyt długo byłaś sama, a teraz, nagle, przebywasz na co dzień z atrakcyjnym mę\czyzną, który cię pociąga. Niewykluczone, \e Will nie przywiązuje takiej wagi do prze\yć, które stały się ich udziałem. Podobasz mu się, to pewne, ale jest młody i atrakcyjny i, z tego co mówił Brad, nie stroni od kobiet. Na myśl, \e wkrótce go zobaczy, przebiegł ją dreszcz. Czy tej nocy te\ będą się kochać? Ogarnęła ją słodka niemoc. Pragnęła Willa, jego czułych ust, śmiałych pieszczot, chciała jeszcze raz zatracić się w jego ramionach. A potem niech się dzieje, co chce. Szybkim krokiem ruszyła do domku. Czas przygotować kolację. Czy musimy o tym mówić? Will przyciągnął Carolinę jeszcze bli\ej, napawając się zapachem jej włosów i skóry. Stali objęci pośrodku jej sypialni. Usta Willa musnęły jej wargi, dotknęły szyi i dotarły do wra\liwego miejsca pomiędzy wzgórkami piersi. Nie szepnęła Carolina, skupiona na tym, co miało za chwilę nastąpić. Była napięta jak struna, która zaraz wybuchnie kaskadą dzwięków. Pozwól mi dziś spać w twoim łó\ku poprosił Will, rozpinając Carolinie bluzkę i uwalniając piersi z koronek biustonosza. Podczas bezsennych nocy, gdy marzył o Carolinie, wyobra\ał sobie, \e zdejmuje z niej ubranie powoli, sztuka po sztuce, w pełnym świetle, \e podziwia ka\dy centymetr jej ciała. Wiedział, \e się na to nie zgodzi, choć nie rozumiał dlaczego. A mo\e wolała kochać się z nim w ciemności, by łudzić się;, \e jest kim innym? Kimś starszym, ustabilizowanym, na kim mo\na się oprzeć? Z bijącym sercem próbował odczytać prawdę z jej twarzy. Gdy jednak wtuliła się w niego tak, jakby stanowili dwie połówki całości i rozchyliła usta do pocałunku, zapomniał o swoich problemach, o całym otaczającym ich świecie i pozwolił jej zgasić nocną lampkę. Will poczuł, \e Carolina się poruszyła. Musiało być jeszcze wcześnie. Przyjemnie zmęczony i rozleniwiony, nie miał najmniejszej ochoty opuszczać ciepłego łó\ka. Uchylił powieki. Carolina siedziała nago na brzegu materaca. Szlachetne linie długiej szyi, łagodnie pochylone plecy, wcięcie w talii i krągłości pośladków zachwyciły go. Zapragnął dotknąć aksamitnej skóry, wyczuć dłonią wszystkie wklęsłości i wypukłości, ale się pohamował. Obserwował niczego nieświadomą Carolinę, która sięgnęła po szlafrok przewieszony przez poręcz krzesła. Widział, jak jej piersi uniosły się w głębokim westchnieniu, nim zakryły je poły szlafroka. Szybko zamknął oczy, gdy odwróciła się, by zobaczyć, czy Will jeszcze śpi. Nie chciał, \eby przyłapała go na podglądaniu. Gdy wyszła z pokoju, zerknął na zegarek. Plac budowy był ostatnim miejscem, jakie pragnął dziś odwiedzić. W soboty praca powinna być zakazana pod grozbą kary, pomyślał. Dzisiejszy dzień spędziłby najchętniej z Caroliną, wywiózł ją gdzieś daleko od domku, pracowni; chciał widzieć ją zadowoloną, uśmiechniętą, szczęśliwą. Najpierw jednak pragnął się z nią kochać. Jego ciało zareagowało na samą taką myśl i w tym momencie Carolina weszła do sypialni. Dzień dobry powitała go z uśmiechem. Przysiadła na łó\ku i pocałowała go lekko. Wolę twoje łó\ko ni\ moje szepnął Will i pochwycił ją w objęcia. Minionej nocy kochali się kilka razy, osiągnęli poczucie niezwykłej bliskości i intymności. Zniknęło gdzieś skrępowanie Caroliny reagowała namiętnie i spontanicznie. Will był zachwycony. Dziękuję, \e mi zaufałaś. Wiedz, \e nie zdarzyło mi się do tej pory spotkać takiej kobiety jak ty. Zmarszczył brwi, na pró\no szukając słów, które brzmiałyby przekonująco. Ty jesteś inna powiedział w końcu. Nie kłamał, nie musiał. Carolina ró\niła się od dziewcząt, z którymi miewał zazwyczaj do czynienia. Była piękna i utalentowana, a zarazem skromna. Nawet przesadnie. Rozumiał, \e nabawiła się kompleksu ni\szości przez mę\a, bezwzględnego w zaspokajaniu własnych popędów i ambicyjek. Zastanawiał się, jak się czuje mę\czyzna kochany przez taką kobietę. Od dawna nie myślał powa\nie o miłości. Odruchowo pogładził splątane loki Caroliny. Lubię cię z rozpuszczonymi włosami. Dlaczego zawsze zaplatasz warkocz? Chyba z przyzwyczajenia, przeszkadzałyby mi w pracy. Po rozwodzie chciałam obciąć włosy. Dlaczego? śeby się odmienić, zapomnieć o starej, nudnej Carolinie. I? Na szczęście mój fryzjer okazał się stanowczy. Odmówił obcięcia włosów na krótko, twierdząc, \e będę tego wkrótce \ałowała. Podobają mi się długie włosy. Mnie te\. To zabawne, ale dzięki wizycie u fryzjera zdałam sobie sprawę, \e \yłam w cieniu mę\a, kierowałam się jego potrzebami, spełniałam jego \yczenia, liczyłam z jego oczekiwaniami. I tak na pró\no. Porzucił mnie dla młodszej, a ja poczułam się bezradna i samotna. Zmarnowałam wiele lat, pozostając w związku, w którym wa\na była przede wszystkim kariera mę\a i [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|