,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to wczoraj przed poÅ‚udniem w zajezdzie Am Alten Postamt". ·ð ð Ale bezpoÅ›rednio potem Meiners siÄ™ wyprowadziÅ‚. Dlaczego? ·ð ð Może łóżko byÅ‚o za twarde, cena pokoju za wysoka, widok z okna zbyt brzydki. Czy ja wiem! WyprowadziÅ‚ siÄ™ czy opuÅ›ciÅ‚ miasto? ·ð ð Mnie pan o to pyta? Czyż wyÅ›ledzenie tego nie jest paÅ„skim zadaniem? ·ð ð Czy to oznacza, że pan przedÅ‚uża swojÄ… umowÄ™ ze mnÄ…? ·ð ð OczywiÅ›cie. Moje zlecenie jest ciÄ…gle jeszcze aktualne: niech mi siÄ™ pan postara o obecny adres Michela Mei-nersa. Jest pan w stanie mi go dostarczyć? ·ð ð Bardzo możliwe odparÅ‚ Tantau lakonicznie. ·ð ð Doskonale. A o czym to pan z Michelem Meinersem rozmawiaÅ‚?* ·ð ð O klimacie, o zapachach hotelowych, o formularzach meldunkowych, nie pamiÄ™tam o czym jeszcze. ·ð ð Może o przeszÅ‚oÅ›ci? Niewykluczone. A zaniepokoiÅ‚oby to pana? Gisenius podniósÅ‚ siÄ™, podszedÅ‚ do okna i powiedziaÅ‚: ·ð ð Jest pan bardzo ciekawy, panie Tantau, nie uważa pan? ·ð ð Powiedzmy, lubiÄ™ być dobrze poinformowany. ·ð ð Tylko w pierwszej chwili pozwoliÅ‚em sobie nie doceniać pana. Gisenius odwróciÅ‚ siÄ™ i spojrzaÅ‚ Tantauowi w oczy. ZdajÄ™ sobie sprawÄ™, że nie jest pan czÅ‚owiekiem, z którym można by siÄ™ bawić w ciuciubabkÄ™. ·ð ð Bardzo mnie to cieszy powiedziaÅ‚ Tantau. ·ð ð Nie zadowala siÄ™ pan samym wypeÅ‚nieniem polecenia. Chce pan znać jeszcze kulisy sprawy. A wiÄ™c wiadomo panu prawdopodobnie, dlaczego tak mi zależy na obecnym adresie Michela Meinersa. ·ð ð Może. ·ð ð ChciaÅ‚bym z nim porozmawiać. Nie w moim wÅ‚asnym interesie. W interesie moich przyjaciół. Trzeba wyjaÅ›nić pewien fragment przeszÅ‚oÅ›ci i uporać siÄ™ z nim. Musi to być zrobione z caÅ‚Ä… szczeroÅ›ciÄ…. Michel Meiners powinien wiedzieć, że jesteÅ›my do tego gotowi, że sobie tego życzymy. ·ð ð A wiÄ™c dobrze powiedziaÅ‚ Tantau. SpróbujÄ™ odszukać go i skÅ‚onić, aby z panem porozmawiaÅ‚. Ale niech pan sobie nie robi zbyt wielkich nadziei, bo o ile jestem 128 dobrze poinformowany, Meiners nie przykÅ‚ada najmniejszej wagi do tego, aby porozmawiać z panem i z paÅ„skimi przyjaciółmi. ·ð ð Niech pan mimo to spróbuje. I proszÄ™, niech siÄ™ pan spieszy. Mam wrażenie, że czasu mamy niewiele. ·ð ð Ja również mam takie wrażenie rzekÅ‚ Tantau z nikÅ‚ym uÅ›miechem. K im pan jest? zapytaÅ‚ Saffranski z niechÄ™ciÄ… w gÅ‚osie. Jakim prawem siÄ™ pan tu wdziera? Nawet pan nie zaczekaÅ‚, aż zawoÅ‚am proszÄ™!" Dlaczego miaÅ‚em czekać, skoro wcale nie pukaÅ‚em? Tantau przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ Saffranskiemu niemal Å‚agodnie. %7Å‚eby jednak nie przyszÅ‚o panu do gÅ‚owy wyrzucić mnie za drzwi, pozwolÄ™ sobie panu powiedzieć, że obaj mamy jednak coÅ› wspólnego ze sobÄ…... i chyba jest to jedyna rzecz, która nas Å‚Ä…czy. Mianowicie obaj pracujemy dla dyrektora Kerzego. ·ð ð Dlaczego nie powiedziaÅ‚ pan tego od razu! Jeżeli tak jest, to proszÄ™ zająć miejsce. ZastaÅ‚ mnie pan akurat przy gimnastyce porannej. ·ð ð PiÄ™knie. Tantau usiadÅ‚ na krzeÅ›le stojÄ…cym w kÄ…cie pokoju i zaczÄ…Å‚ przyglÄ…dać siÄ™ pomieszczeniu. ByÅ‚o jasne i czyste, dominowaÅ‚y kolory wapiennobiaÅ‚y i szklistozielo-ny. Sam pokój miaÅ‚ w sobie coÅ› z pruskiej surowoÅ›ci, lecz to, co siÄ™ w nim znajdowaÅ‚o, byÅ‚o pstre, niegustowne, porozrzucane w nieÅ‚adzie. WszÄ™dzie części bielizny, porozkÅ‚adane książki, na Å›cianach tandetne druki, niechlujnie poprzylepiane. Na drukach tych widniaÅ‚a blada, jasna, gip-sowobiaÅ‚a Grecja, taka, jakÄ… widziaÅ‚ dzielny Winkelmann i jego zachwyceni uczniowie kraina marzeÅ„ o czystych, piÄ™knych, szlachetnych konturach. ·ð ð Pan też siÄ™ tym interesuje? zapytaÅ‚ Saffranski z wyraznÄ… sympatiÄ…. ·ð ð Niewiele jest chyba rzeczy, którymi bym siÄ™ nie interesowaÅ‚ odparÅ‚ Tantau. To jest prawdziwa sztuka rzekÅ‚ Saffranski, który staÅ‚ przed Tantauem w skÄ…pym, obcisÅ‚ym kostiumie gimnasty cznym. Nasza epoka zniszczyÅ‚a i zatarÅ‚a idealny obraz czÅ‚owieka. Nigdzie już nie spotyka siÄ™ wielkoÅ›ci. Tantau przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ Saffranskiemu przez chwilÄ™. Potem rzuciÅ‚ znienacka: ·ð ð Ma pan na ramieniu zadrapania. ·ð ð To zapewne pozostaÅ‚ość po ostatniej wyprawie do lasu powiedziaÅ‚ Saffranski. Potem siÄ™gnÄ…Å‚ po rÄ™cznik i owinÄ…Å‚ sobie nim szyjÄ™. PowiedziaÅ‚ pan przed chwilÄ…, że pracuje pan dla dyrektora Kerzego, ale do personelu jego zakÅ‚adów pan nie należy. ·ð ð Zgadza siÄ™. PracujÄ™ dla niego prywatnie, i może należaÅ‚oby jeszcze dodać: tajnie. Saffranski, zaniepokojony uwagÄ… o zadraÅ›niÄ™ciach, przysunÄ…Å‚ sobie krzesÅ‚o i usiadÅ‚ naprzeciwko Tantaua. Nie ukrywajÄ…c swojej nieufnoÅ›ci, powiedziaÅ‚ prowokacyjnie: ·ð ð Tajne zlecenia od dyrektora Kerzego? Czy mógÅ‚by pan to udowodnić? Ostatecznie każdy może tak powiedzieć. ·ð ð Nie każdy. Może siÄ™ pan lepiej co do mnie zorientować, jeżeli powiem, nad czym pan pracuje dla dyrektora Kerzego. Nad aktami dotyczÄ…cymi hotelu Unter Drei Kro-nen". Cel: przejÄ™cie udziałów w spółce z ograniczonÄ… odpowiedzialnoÅ›ciÄ… Hotele Europa. Saffranski byÅ‚ zdumiony. ·ð ð WidzÄ™, że jest pan zorientowany. Co jeszcze pan wie? ·ð ð To i owo podjÄ…Å‚ Tantau skwapliwie. Wiem na przykÅ‚ad, że doskonaÅ‚y z pana rachmistrz. ·ð ð Bo też jestem nim powiedziaÅ‚ Saffranski. Przeszkadza to panu? ·ð ð Wprost przeciwnie zapewniÅ‚ go Tantau i zamrugawszy popatrzyÅ‚ na niego. Ta paÅ„ska ostatnia wyprawa do lasu musiaÅ‚a być nieÅ‚atwa. ZadraÅ›niÄ™cia na ramieniu sÄ… niebagatelne. ·ð ð MusiaÅ‚a mnie drasnąć jakaÅ› gaÅ‚Ä…z rzekÅ‚ Saffranski. ·ð ð A może to byÅ‚a taka gaÅ‚Ä…z, która miaÅ‚a paznokcie powiedziaÅ‚ Tantau przeciÄ…gle. 130 Saffranski pochyliÅ‚ siÄ™ gwaÅ‚townie do przodu, ale tylko o kilka centymetrów. W chwilÄ™ potem byÅ‚ już znowu caÅ‚kowicie opanowany. GwaÅ‚towne wybuchy zdarzaÅ‚y mu siÄ™ rzadko. UlegÅ‚ im tylko jeden jedyny raz. UÅ›miechajÄ…c siÄ™, Saffranski powiedziaÅ‚: ·ð ð Zapewne ma pan na myÅ›li paznokcie jakiejÅ› kobiety. Bawi pana taka gra fantazji? Nie ma nic bardziej zdegene-rowanego od fantazji mieszczucha. Saffranski uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ gorzko. PamiÄ™tam dokÅ‚adnie nastÄ™pujÄ…ce wydarzenie: WychowaÅ‚em siÄ™ u mojej ciotki. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|