,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niepokoi jednak radosnych badaczy zjawisk paranormalnych, ponieważ jesteśmy świadomi tego, że także współczesne, najnowsze doniesienia na ten sam temat nie mają wartości dowodowej w tym sensie tego wyrażenia, jakie nadają mu dysfunkcyjni eksperci. Historia zjawisk paranormalnych, do której od tak dawna nikt się nie odwoływał jako do zródła wiedzy, obfituje w informacje, które mogą poszerzyć i pogłębić nasze pojmowanie tego, czym są zjawiska paranormalne. Przyjrzenie się zjawiskom paranormalnym z perspektywy historycznej, na tle solidnej wiedzy na temat psychologii anomalistycznej oraz stanów medycznych i psychiatrycznych mających wpływ na działanie ludzkiego umysłu, może posunąć naprzód badania zjawisk paranormalnych, szczególnie gdy będziemy pamiętać o tym, że zjawiska te są zabawą, humorem i rozrywką. Historia jest skarbnicą dawno zapomnianych koncepcji na temat zjawisk paranormalnych, a także barwnych postaci, które stosowały owe koncepcje w praktyce. Dzieła historyczne dostarczają materiału na uprawomocnienie twierdzeń radosnego paranormalizinu dotyczących zjawisk paranormalnych. W starożytnej Grecji co rusz miały miejsce wydarzenia przynależne do peryferyjnych obszarów współczesnych zjawisk paranormalnych. Herodot pisał o Salmoksisie, nauczycielu, który rozumiał znaczenie elementu teatralności w zjawiskach paranormalnych oraz zastosował tę wiedzę wywołując pośmiertną zjawę... samego siebie! Jak słyszałem od Hellenów, mieszkających nad Hellespontem i nad Pontem, był ów Salmoksis człowiekiem, który żył w stanie niewolniczym na Samos, mianowicie był niewolnikiem Pitagorasa, syna Mnesarchosa. Następnie został wyzwolony i zdobył wiele pieniędzy, z którymi wrócił do swojej ojczyzny. Ponieważ zaś Trakowie żyli nędznie i umysłowo stali dość nisko, więc Salmoksis, który znał joński tryb życia i posiadał wyższą kulturę duchową, niżby się można po Traku spodziewać (wszak obcował on z Hellenami i z największym wśród nich mędrcem, Pitagorasem), urządził sobie salę dla mężczyzn, w której podejmował i ugaszczał starszyznę ze swych współziomków i przy tym nauczał, że ani on sam, ani jego goście, ani nikt z ich potomnych nie umrą, lecz dostaną się na takie miejsce, gdzie będą żyć wiecznie w posiadaniu wszystkich dóbr. Czyniąc to, o czym wspomniałem, i tak nauczając, kazał sobie równocześnie wybudować pod ziemią mieszkanie, a kiedy ono było już zupełnie gotowe, znikł z oczu Traków; oto zszedł do tej podziemniej komnaty i przebywał tam przez trzy lata. A Trakowie tęsknili za nim i opłakiwali go jak zmarłego. Lecz w czwartym roku znowu ukazał się Trakom, i tak uwierzyli oni w to, czego Salmoksis nauczał [Herodot, Dzieła, IV, 95, tłum. S. Hammer, Czytelnik, Warszawa 1959. Inne zródła podają formę Zamolksis.]. Herodotowi nie udało się wprawdzie ustalić, czy Salmoksis rzeczywiście kiedykolwiek istniał, można sobie jednak wyobrazić, że naprawdę żył kiedyś podobny do niego, dokonujący samohibernacji tamto-dramaturg, który tego wszystkiego dokonał. Ten skłonny do zabawy podróżnik w zaświaty wybudował na powierzchni ziemi jedną z sal swojego Teatru Pozornej Zmierci, przeznaczonej do edukacji i rozrywki, w której mógł ucztować z przyjaciółmi i bawić ich swoimi wykładami, by w ten pełen dramaturgii i uwznioślający sposób przygotowywać ich serca i umysły na ostateczną przemianę. Być może zbudował swoją podziemną komnatę nad bijącym zródłem, gromadząc w niej stadko kur, pochodnie, duże zapasy oliwek oraz zbiór starych zwojów, a następnie, po spędzeniu w niej niczym niedzwiedz w gawrze trzech lat, publicznie odegrał przedstawienie ukazujące wszem i wobec, że przekraczanie granicy dzielącej życie od śmierci jest możliwe. Co za umiejętne wykorzystanie dramatycznego napięcia! Bez wątpienia jakaś grupa ludzi musiała przez długi czas file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...ody%20-%20Kto%20sie%20smieje%20ostatni/713-11.htm (1 of 6) [07-May-11 6:18:41 PM] 713 - Raymond Moody - Kto się śmieje ostatni śledzić z bliska losy Salmoksisa. Proszę sobie wyobrazić sceny rozgrywające się przy zapieczętowanym wejściu do jego kryjówki. Czy on wciąż żyje? , Jak długo tam jeszcze pozostanie? , Jak to znosi jego żona? . I wyobrazmy sobie zdumienie na widok Salmoksisa, który, niczym Aazarz, wyłonił się ze swojego podziemnego leża jedyna w swoim rodzaju publiczna spektakularna demonstracja nietrwałości, nie życia jednak, lecz śmierci. Komentarz Herodota, zgodnie z którym ponowne ukazanie się Salmoksisa Trakom sprawiło, że uwierzyli oni w to, czego ich nauczał, może wydawać się dziwny dla współczesnego czytelnika. Herodot pojął jednak to, w jaki sposób i dlaczego dramat Salmoksisa był tak bardzo porywający z psychologicznego i duchowego punktu widzenia. Dokonanie tego człowieka-niedzwiedzia opierało się na mistrzowskim zrozumieniu psychologii żałoby: Jego przyjaciele tęsknili za nim i opłakiwali go , jak zmarłego . Logicy mogą w tym miejscu wysuwać zastrzeżenia, ale bycie naocznym świadkiem niesamowitego zdarzenia, jakim było ponowne ukazanie się Salmoksisa, musiało być rzeczywiście dowodem na jego nieśmiertelność, przynajmniej dla tych, którzy wspólnie doświadczyli traumatycznego przeżycia związanego ze śmiercią społeczną Salmoksisa z powodu jego długotrwałej nieobecności [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|