,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak, moja droga, ty nie możesz zapomnieć... Dzwoniłam do ciebie tego ranka. Zaprosiłaś mnie na obiad. Mówiłaś, że chcesz wrócić do dziennikarstwa. Melinda milczała. Wówczas robiłam ci wymówki. Chyba za bardzo uniosłam głos. Mówiłam o macierzyństwie, pracy w domu, przyjmowaniu przyjaciół Adama. Zresztą, wiesz, co mówiłam, moja droga. Tak. Melinda uśmiechnęła się smutno na to wspomnienie. Pamiętam, co powiedziałaś. Rozgniewałam cię. Adam powiedział mi, że po naszej rozmowie pokłóciliście się. Zamilkła i sięgnęła do torebki. Wytarła oczy chusteczką. Przez ostatnie miesiące żyłam ze świadomością, że gdybym wtedy nie dzwoniła do ciebie, gdybym nie mówiła w ten sposób... mały Jeremy byłby do dziś wśród nas. To była moja wina... Głos jej się za- łamał. Melinda otoczyła ją ramionami i ucałowała. Zawsze, gdy stanie się coś złego, człowiek powraca myślami do przeszłości i powtarza sobie: Gdybym nie zrobiła tego. Gdybym zamiast tego zrobiła tamto... " Anna kiwnęła głową i wytarła chusteczką nos. Takie rozważania są bezsensowne. Jeremy już odszedł. Wiem, że jeszcze przez długi czas nie będę mogła się z tym pogodzić. Nigdy go nie zapomnę, ale nie mam zamiaru żyć przeszłością. Spojrzała Annie prosto w oczy. Przez ostatnie kilka miesięcy pracowałam w gazecie w Brisbane... I nie zamierzam tego porzucić... Anna patrzyła na nią z rezygnacją. 119 RS Tak, moja droga. Dużo sobie przemyślałam przez te ostatnie miesiące. Doszłam do wniosku, że moje dotychczasowe życie zamykało się w kręgu ludzi o raczej ograniczonych poglądach na wiele spraw. Obserwowałam młode kobiety w twoim wieku i zrozumiałam, że należysz do innego, nowego pokolenia, które nie akceptuje starych wartości. Teraz kobiety pracują jako lekarze, prawnicy, księgowe, a nawet są inżynierami. Chcą utrzymać tę swoją pozycję. W końcu, dlaczego nie? To zabawne pomyślała Melinda z rozbawieniem. Anna łaskawie zdecydowała sic przyznać mi rację. " Jestem pewna, moja droga, że wiesz, czego chcesz. Dużo wcześniej powinnam była ci zaufać. W każdym razie, szkoda tracić czas na kłótnie. Wpadłam tu, by zobaczyć się z Adamem. On jest naprawdę BARDZO nieposłusznym chłopcem. Dopiero wczoraj zadzwonił do mnie i powiedział o swym przyjezdzie. Oczywiście, nie wiedziałam, że ty również tu jesteś. Cieszę się, że znowu masz się dobrze, moja droga. Teraz muszę lecieć. Pani Murchison zaprosiła mnie na kolację. Ach... jednak Anna pozostała sobą. Wciąż żyje koktajlami, wciąż stara się nawiązywać nowe "dobre znajomości" pomyślała Melinda, odprowadzając teściową do samochodu. Adam rozmawiał z Johnem. Podszedł teraz, by pożegnać się z matką. Gdy Anna odjechała, John przyłączył się do nich. Melindo, nie chcę cię przynaglać, ale obiecaliśmy... Zupełnie straciłam poczucie czasu odpowiedziała, spoglądając na zegarek. Przepraszam cię, Adamie. Obiecaliśmy znajomym, że zjemy z nimi dziś obiad. John spojrzał przepraszająco na Adama. W porządku, rozumiem powiedział Adam. 120 RS Kiedy szli do samochodu. Melinda usłyszała, jak John zapytał szeptem Adama: Wszystko w porządku? Adam tylko nieznacznie poruszył głową. Potem usłyszała tylko kilka słów: ... zostać tutaj. Ja sam wrócę. Niech ona zdecyduje odpowiedział cicho Adam. Gdy doszli do samochodu, John odwrócił głowę i zapytał: Melindo, jedziesz? Zaczekaj chwilę powiedziała. Zaraz wrócę. Zostawiłam torebkę w pokoju Jer... Jeremy ego. Wróciła szybko do małego pokoju. Rozejrzała się. Teraz była w nim sama i mogła się spodziewać nowych wzruszeń. Podniosła z łóżka torebkę. Jeszcze raz rozejrzała się, po czym wyszła i szybko zamknęła za sobą drzwi. Równie szybko wybiegła z domu. Na zewnątrz zobaczyła dwóch rozmawiających ze sobą mężczyzn. Adam, usłyszawszy kroki, odwrócił się i zaczął iść w jej stronę. Chcesz z nim jechać? zapytał, gdy byli blisko siebie. To pytanie zawierało w sobie o wiele więcej treści niż mogłoby się wydawać. Jego oczy mówiły: Nie opuszczaj mnie teraz... nie teraz... " Zciskała torebkę. Opuszki jej palców pobielały od siły, z jaką naciskała metalowe zapięcie. Adam, muszę jechać. Obiecaliśmy. Mal i Nancy będą czekać... Wrócę jutro, wtedy porozmawiamy. Musisz powiedzieć tak" lub nie". 121 RS To nie jest takie proste, wiesz o tym. Nic na to nie odpowiedział. Powtórzył tylko: Jedziesz z nim? Tak powiedziała w końcu. Odeszła do samochodu. John otworzył jej drzwiczki. Zanim wsiadła, spojrzała jeszcze na Adama. Patrzyła na jego oddalającą się sylwetkę. Przypomniała sobie wyraz jego twarzy, gdy pół godziny temu mówił: SAM NIE POTRAFI SOBIE WYBACZY". Samochód ruszył. Przecież nie tylko ja potrzebuję czasu, by dojść do siebie" pomyślała. Gdy znowu przypomniała sobie jego twarz, nagle zdała sobie sprawę, [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|