, 212. Baird Jacqueline Zemsta miliardera 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sara wyrwała mu się gwałtownie i usiadła. A więc Guido uwierzył w
wykrętne wyjaśnienia ojca. Zachowywał się tak, jakby oczekiwał od niej
wdzięczności za przyznanie, iż trochę się co do niej pomylił!
- A zatem sądzisz, że zażądałam od niego pieniędzy na rozpoczęcie
nowego życia w Londynie, tak?
- Owszem. Wzięłaś czek i wyjechałaś.
- Pamiętasz nasz ostatni wspólnie spędzony dzień? - spytała, czując
wzbierające w niej złość i gorycz. - Po lunchu poszłam za tobą do sypialni i
kochaliśmy się po raz pierwszy od ponad sześciu tygodni. Kiedy skończyliśmy,
oznajmiłeś, że wieczorem wylatujesz do Nowego Jorku. Byłam załamana.
Pózniej, przy pożegnaniu, płakałam i błagałam cię, żebyś wziął mnie ze sobą.
Odmówiłeś stanowczo i powiedziałeś coś po włosku do ojca. Zrozumiałam
76
S
R
tyle, że prosisz go, by zaopiekował się mną podczas twojej nieobecności. Mnie
zaś oświadczyłeś, że być może czasowa rozłąka będzie korzystna dla nas
obojga i pozwoli mi odzyskać spokój.
- Dopiero co wyszłaś ze szpitala i trochę histeryzowałaś. Ktoś musiał
zapanować nad tą sytuacją, a ja nie mogłem odłożyć wyjazdu.
Sara wstała z łóżka, potrząsnęła głową i spojrzała na niego, tym razem
nie przejmując się tym, że jest naga.
- To wprost nie do wiary, Guido! Po powrocie ze Stanów byłeś
przekonany, że straciwszy dziecko, cierpiałam jedynie z powodu złamanej ręki
i siniaków... oraz że skłamałam w kwestii przyczyn tego wypadku, aby
wyciągnąć forsę od twojego ojca i wrócić do Anglii. A teraz przyznajesz
łaskawie, że twoja wersja wydarzeń nie do końca pokrywała się z prawdą.
Uważasz, że wprawdzie nie groziłam twojej rodzinie wywołaniem skandalu,
ale po poronieniu  trochę histeryzowałam" i dlatego zleciłeś ojcu rozwiązanie
tego problemu.
- Dio mio, żałuję, że w ogóle wspomniałem ci o rozmowie z Aldem -
warknął. Usiadł w łóżku i palcami przeczesał zmierzwione włosy. - Niechcący
rozpętało się piekło!
- Wówczas to ja przeszłam przez piekło, które mi zgotowałeś.
Zachowałeś się jak podlec. Pozwoliłeś, żeby ojciec wykonał za ciebie brudną
robotę. Poprosiłeś, aby się mnie pozbył, a on to zrobił.
- Naprawdę wierzysz, że chciałem się ciebie pozbyć? - zapytał, wpatrując
się w jej pociemniałą z gniewu twarz.
- Tak - odparła.
Przymknął oczy i zbladł jak ściana, lecz ona miała to gdzieś.
- Możesz zamykać oczy na prawdę, ale to nic nie zmieni - powiedziała.
77
S
R
Podeszła energicznie do stolika, nalała sobie whisky i wypiła do dna.
Musiała się napić. W ciągu dziesięciu minut z nieba trafiła znowu do piekła.
Odstawiła szklankę i zakasłała, gdyż mocny alkohol podrażnił jej gardło, a w
oczach stanęły jej łzy.
Guido objął ją, pogładził i przytulił do szerokiej piersi.
- Proszę, Saro, nie płacz. Nie mogę znieść widoku płaczącej kobiety.
- Wcale nie płaczę - prychnęła z oburzeniem i spiorunowała go
wzrokiem. - Po prostu zakrztusiłam się whisky, ty cholerny durniu.
Ku jej zdumieniu odrzucił głowę do tyłu i wybuchnął gromkim
śmiechem.
- Co cię tak rozbawiło? - spytała nieufnie.
- Ty, cara. Bez obawy obrzucasz mnie wszelkimi obrazliwymi
wyzwiskami, jakie tylko przyjdą ci na myśl. Zwinia, drań, a teraz cholerny
dureń. Ktoś mniej wyrozumiały ode mnie mógłby poczuć się urażony. 
Przerwał i zapatrzył się na jej nagość. Na myśl, że ta piękna, seksowna
dziewczyna należy do niego, poczuł euforię i niepohamowane pożądanie.
- A wiesz, dlaczego tak się dzieje? - podjął. - Ponieważ jestem jedynym
mężczyzną, który rozpala twoje zmysły, i uważasz, że musisz to w jakiś sposób
odreagować.
Ujrzała w jego oczach triumfalny błysk, gdy przyglądał się jej leniwie.
Nagle uświadomiła sobie, że jest naga. Poza tym wiedziała, że miał rację, co
tylko jeszcze bardziej ją rozwścieczyło.
- Od kiedy to zostałeś psychologiem? - rzuciła jadowicie i
nieoczekiwanie poczuła, że jej gniew mija. - Myśl sobie, co chcesz... -
Odwróciła się i poszła do łazienki.
Zdawała sobie sprawę, że zrejterowała. Ale wciąż kochała Guida i
obawiała się, że zdradzi się przed nim z tym uczuciem. Spryskała twarz zimną
78
S
R
wodą, zaczesała włosy do tyłu, włożyła płaszcz kąpielowy i wróciła do
sypialni.
- Już miałem iść cię szukać - oznajmił.
- Mało prawdopodobne, bym się tu zgubiła - odrzekła sarkastycznie. -
Znam to miejsce już chyba lepiej niż własne mieszkanie.
Raptem uderzyła ją niepokojąca myśl. Spojrzała ostro na Guida.
- Dlaczego nie zabezpieczasz się, kiedy się kochamy?
- To nie ma znaczenia, skoro bierzesz pigułki - odparł, wzruszając
ramionami. - Chodzmy do łóżka.
- Ma znaczenie ze względów zdrowotnych - zaoponowała, myśląc o Mai
Kim, Margot i Bóg wie ilu jeszcze jego kochankach oraz ich innych
partnerach.
- Ufam ci, Saro - oświadczył z uśmiechem. - Wiem, że nie sypiasz, z kim
popadnie.
Co za tupet! - pomyślała. A więc on mi ufa!
- A Peter? - rzuciła.
- Widziałem się z nim w zeszłym tygodniu w Hongkongu i wiem, że
nigdy nie był twoim kochankiem.
- Ty... ty... - wyjąkała, pieniąc się z wściekłości. - Jak śmiałeś go o to
pytać?!
- Zaprosiłem go po prostu na drinka i sam wyznał mi to ze smutkiem,
kiedy się rozkleił po wypiciu zbyt dużej ilości sake.
- A więc dowiedziałeś się, że po rozstaniu z tobą z nikim nie spałam. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl