,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sara wyrwała mu się gwałtownie i usiadła. A więc Guido uwierzył w wykrętne wyjaśnienia ojca. Zachowywał się tak, jakby oczekiwał od niej wdzięczności za przyznanie, iż trochę się co do niej pomylił! - A zatem sądzisz, że zażądałam od niego pieniędzy na rozpoczęcie nowego życia w Londynie, tak? - Owszem. Wzięłaś czek i wyjechałaś. - Pamiętasz nasz ostatni wspólnie spędzony dzień? - spytała, czując wzbierające w niej złość i gorycz. - Po lunchu poszłam za tobą do sypialni i kochaliśmy się po raz pierwszy od ponad sześciu tygodni. Kiedy skończyliśmy, oznajmiłeś, że wieczorem wylatujesz do Nowego Jorku. Byłam załamana. Pózniej, przy pożegnaniu, płakałam i błagałam cię, żebyś wziął mnie ze sobą. Odmówiłeś stanowczo i powiedziałeś coś po włosku do ojca. Zrozumiałam 76 S R tyle, że prosisz go, by zaopiekował się mną podczas twojej nieobecności. Mnie zaś oświadczyłeś, że być może czasowa rozłąka będzie korzystna dla nas obojga i pozwoli mi odzyskać spokój. - Dopiero co wyszłaś ze szpitala i trochę histeryzowałaś. Ktoś musiał zapanować nad tą sytuacją, a ja nie mogłem odłożyć wyjazdu. Sara wstała z łóżka, potrząsnęła głową i spojrzała na niego, tym razem nie przejmując się tym, że jest naga. - To wprost nie do wiary, Guido! Po powrocie ze Stanów byłeś przekonany, że straciwszy dziecko, cierpiałam jedynie z powodu złamanej ręki i siniaków... oraz że skłamałam w kwestii przyczyn tego wypadku, aby wyciągnąć forsę od twojego ojca i wrócić do Anglii. A teraz przyznajesz łaskawie, że twoja wersja wydarzeń nie do końca pokrywała się z prawdą. Uważasz, że wprawdzie nie groziłam twojej rodzinie wywołaniem skandalu, ale po poronieniu trochę histeryzowałam" i dlatego zleciłeś ojcu rozwiązanie tego problemu. - Dio mio, żałuję, że w ogóle wspomniałem ci o rozmowie z Aldem - warknął. Usiadł w łóżku i palcami przeczesał zmierzwione włosy. - Niechcący rozpętało się piekło! - Wówczas to ja przeszłam przez piekło, które mi zgotowałeś. Zachowałeś się jak podlec. Pozwoliłeś, żeby ojciec wykonał za ciebie brudną robotę. Poprosiłeś, aby się mnie pozbył, a on to zrobił. - Naprawdę wierzysz, że chciałem się ciebie pozbyć? - zapytał, wpatrując się w jej pociemniałą z gniewu twarz. - Tak - odparła. Przymknął oczy i zbladł jak ściana, lecz ona miała to gdzieś. - Możesz zamykać oczy na prawdę, ale to nic nie zmieni - powiedziała. 77 S R Podeszła energicznie do stolika, nalała sobie whisky i wypiła do dna. Musiała się napić. W ciągu dziesięciu minut z nieba trafiła znowu do piekła. Odstawiła szklankę i zakasłała, gdyż mocny alkohol podrażnił jej gardło, a w oczach stanęły jej łzy. Guido objął ją, pogładził i przytulił do szerokiej piersi. - Proszę, Saro, nie płacz. Nie mogę znieść widoku płaczącej kobiety. - Wcale nie płaczę - prychnęła z oburzeniem i spiorunowała go wzrokiem. - Po prostu zakrztusiłam się whisky, ty cholerny durniu. Ku jej zdumieniu odrzucił głowę do tyłu i wybuchnął gromkim śmiechem. - Co cię tak rozbawiło? - spytała nieufnie. - Ty, cara. Bez obawy obrzucasz mnie wszelkimi obrazliwymi wyzwiskami, jakie tylko przyjdą ci na myśl. Zwinia, drań, a teraz cholerny dureń. Ktoś mniej wyrozumiały ode mnie mógłby poczuć się urażony. Przerwał i zapatrzył się na jej nagość. Na myśl, że ta piękna, seksowna dziewczyna należy do niego, poczuł euforię i niepohamowane pożądanie. - A wiesz, dlaczego tak się dzieje? - podjął. - Ponieważ jestem jedynym mężczyzną, który rozpala twoje zmysły, i uważasz, że musisz to w jakiś sposób odreagować. Ujrzała w jego oczach triumfalny błysk, gdy przyglądał się jej leniwie. Nagle uświadomiła sobie, że jest naga. Poza tym wiedziała, że miał rację, co tylko jeszcze bardziej ją rozwścieczyło. - Od kiedy to zostałeś psychologiem? - rzuciła jadowicie i nieoczekiwanie poczuła, że jej gniew mija. - Myśl sobie, co chcesz... - Odwróciła się i poszła do łazienki. Zdawała sobie sprawę, że zrejterowała. Ale wciąż kochała Guida i obawiała się, że zdradzi się przed nim z tym uczuciem. Spryskała twarz zimną 78 S R wodą, zaczesała włosy do tyłu, włożyła płaszcz kąpielowy i wróciła do sypialni. - Już miałem iść cię szukać - oznajmił. - Mało prawdopodobne, bym się tu zgubiła - odrzekła sarkastycznie. - Znam to miejsce już chyba lepiej niż własne mieszkanie. Raptem uderzyła ją niepokojąca myśl. Spojrzała ostro na Guida. - Dlaczego nie zabezpieczasz się, kiedy się kochamy? - To nie ma znaczenia, skoro bierzesz pigułki - odparł, wzruszając ramionami. - Chodzmy do łóżka. - Ma znaczenie ze względów zdrowotnych - zaoponowała, myśląc o Mai Kim, Margot i Bóg wie ilu jeszcze jego kochankach oraz ich innych partnerach. - Ufam ci, Saro - oświadczył z uśmiechem. - Wiem, że nie sypiasz, z kim popadnie. Co za tupet! - pomyślała. A więc on mi ufa! - A Peter? - rzuciła. - Widziałem się z nim w zeszłym tygodniu w Hongkongu i wiem, że nigdy nie był twoim kochankiem. - Ty... ty... - wyjąkała, pieniąc się z wściekłości. - Jak śmiałeś go o to pytać?! - Zaprosiłem go po prostu na drinka i sam wyznał mi to ze smutkiem, kiedy się rozkleił po wypiciu zbyt dużej ilości sake. - A więc dowiedziałeś się, że po rozstaniu z tobą z nikim nie spałam. - [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|