,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mieszkać. Też tak sądzę rzekł Montrichard i dlatego staram się, aby mój zamek stawał się coraz piękniejszy. Podziwiałam już niektóre z pańskich skarbów powiedziała Lencia domyślam się, ile one dla pana znaczą. Niektóre z tych dzieł sztuki są niemal równie piękne jak pani odparł i gdybym je stracił, żałowałbym podobnie jak każdy mężczyzna, który zdobyłby pani względy, byłby zrozpaczony zmianą pani uczuć. Znowu z nią flirtował. Jednocześnie jednak Lencia czuła, że w jego słowach brzmi szczera nutą którą trudno było zignorować. Próbowała zmienić temat, ale diuk ciągnął uparcie: - Zastanawiam się, czy jest coś, co robi pani zle. Konno jezdzi pani lepiej niż którakolwiek ze znanych mi kobiet. W tenisa, jak na swą płeć, gra pani doskonale. Poza tym pani uroda sprawia oczywiście, że serce każdego mężczyzny zaczyna bić żywiej. Lencia uśmiechnęła się, a on mówił dalej: Chciałbym tylko wiedzieć, Lencio, dlaczego pani małżeństwo nie było szczęśliwe. A kto powiedział, że nie było? zapytała Lencia. Sama pani stwierdziła, że nie znalazła doskonałej miłości. Stąd wniosek, że małżeństwo musiało panią rozczarować. Nie chciałabym o tym mówić pośpiesznie odparła dziewczyna. Spięła konia, lecz diuk zatrzymał ją: Lencio, nie może pani wciąż uciekać, bo wie pani równie dobrze jak ja, że jestem panią zafascynowany. Lencia zauważyła, że od wczorajszego wieczoru diuk zaczął zwracać się do niej po imieniu, lecz uznała, że nie powinna na to reagować. Zamiast tego powiedziała: Gdyby wiedział pan wszystko, szybko znudziłoby się panu moje towarzystwo i dlatego, monsieur Mille-Feuilles, mam zamiar zachować swoje tajemnice. Mówiła beztrosko, bo czuła, że to jedyny sposób, by złagodzić napięcie ich rozmowy. Ku jej zaskoczeniu jednak diuk odparł poważnie: Naprawdę chce mnie pani w ten sposób zatrzymać przy sobie? U swych stóp? Lencia odwróciła głowę. Mimo że postanowiła nie dać się zwieść komplementom, przebiegł ją lekki dreszcz. Powtórzyła sobie więc, że to przecież Francuz i nie powinna wierzyć ani jednemu jego słowu. Czekam na pani odpowiedz powiedział diuk po krótkiej chwili milczenia. Myślę, że nie zaszkodzi panu ta drobna odmiana odparła Lencia. Zapewne wszystkie paryskie piękności wpadają panu w ramiona, gdy tylko się pan pojawia. Tym razem to pani próbuje zgadywać powiedział diuk. Ja zaś, chociaż lubię szarady, wolę mieć pewność, że w końcu zdołam je rozwikłać. A jeśli tej nie zdoła pan rozszyfrować? spytała Lencia. Wtedy będzie mnie pani nawiedzać nocami niczym duch. Lencia pomyślałą że w tych słowach było wiele prawdy. Jeśli nie zdradzi diukowi swego sekretu przed powrotem do Anglii, nie będą mieli szansy na kolejne spotkanie. Wiem, o czym pani myśli powiedział Montrichard. Jeśli pozostawi mnie pani w nieświadomości, zawsze będę czuł, że przez zwykłą głupotę utraciłem coś, czego nie da się odzyskać. Nikt nie mógłby pana o to obwiniać odparła Lencia. Odpowiedz na niektóre pytania jest równie nieosiągalna jak gwiazdka z nieba. Ruszyła, zanim diuk zdołał się odezwać. W czasie lunchu Pierre rozprawiał o łodzi motorowej. Dzięki wujowi Valaire powiedział z dumą barki pływające po Loarze i po okolicznych kanałach wyposażone zostały w silniki Priestma-na. Z takim napędem poruszająsię szybciej, co prowadzi do znacznych oszczędności. To fantastyczny wynalazek! wykrzyknęła Lencia. Nikt by nawet nie pomyślał o wykorzystaniu silników na barkach. Wręcz przeciwnie. Stosowano je już w Anglii odparł diuk. Był to okrętowy silnik Keystone'ą zaopatrzony w wysokociśnieniowy zapłon. Na widok wyrazu twarzy obu dziewcząt Montrichard wybuchnął śmiechem. Nie zrozumieją panie, o czym mówię, ale mogę przynajmniej wziąć na siebie całą chwałę za sprowadzenie do Francji silnika Priestmaną który odniósł tu wielki sukces. I pewnie ten właśnie silnik ma pańska łódz motorowa? nieco niepewnie spytała Lencia. Ma pani rację odrzekł diuk. Musiałem zamontować coś bardzo prostego, bo Loara jest miejscami tak płytka, że trzeba lawirować między łachami piachu, mogą się więc przydarzyć kłopoty z powodu zbyt małego zanurzenia łodzi. Rozumiem powiedziała Lencia i już nie mogę się doczekać, by zobaczyć to pańskie cudo. -Jest naprawdę wyjątkowa wtrącił Pierre i jedyna w swoim rodzaju, oczywiście poza nieudolną kopią, którą kazał zrobić dla siebie znajomy panny Alice, hrabia Pontlevoy. To nie jest mój znajomy zaprotestowała dziewczyna. Uważam, że jest okropny i mam nadzieję, że go więcej nie zobaczymy. Naprawdę skopiował pańską łódz? zapytała Lencia. Tak, jak również wiele innych moich pomysłów odparł diuk ale nic nie mogę na to poradzić. Kopia nie jest dokładna, bowiem hrabia używa swej łodzi do innych celów niż wuj Valai-re zażartował Pierre. Zbudowano na pokładzie coś na kształt altany, co pozwala ukryć się tam z kobietą i nie być widocznym. Przestań o nim mówić zirytował się diuk i jedzmy wreszcie nad rzekę. Powóz czeka. Koryto Loary w pobliżu Richard stanowiło niemal prostą linię. Daleko, w stronę Orleanu, ciągnęła się połyskująca wstęga rzeki. Poziom wody był niski, tu i ówdzie przezierały łachy piasku. Na przystani oczekiwano już diuka i jego gości. Aódz kołysała się na wodzie, przycumowana przy nadbrzeżu. Okazała się mniejsza niż można było przypuszczać. Miała dwa siedzenia z przodu i dwa z tyłu. Obejrzeli jąi już mieli wsiadać, gdy diuk zwrócił się do Lencii: Chciałbym, zanim wyruszymy, pokazać pani coś jeszcze. Skonstruowałem specjalną dzwignię do podnoszenia łodzi, by ułatwić czyszczenie kadłuba od spodu z oblepiającego go mułu i piasku. Wydaje mi się, że nikt dotychczas nie wymyślił podobnego urządzenia. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|