,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podróżować, musi być zabrany do bezpiecznego domu, który Syndil i ja będziemy pilnować. Będziemy się nim opiekować, dopóki nie pójdzie z tobą, tam gdzie są Corinne i Dayan. To, jest to czego chcesz, i będziesz spać spokojnie nad zdrowiem Corinne, ufając że Dayan poinformuje cię o jej postępach. Dayan musi pozostać z Corinne; jest tam gdzie jego miejsce ". Głos Baracka był fascynujący, hipnotyczny. Lisa czuła jakby zapadła się w jego ciemnych oczach. Barack stworzył dla niej doskonały sens. Musiała zostać z Cullenem. Była odpowiedzialna za jego straszliwą ranę, i nie było nikogo innego, kto mógł się nim zająć. Miejsce Dajana było zdecydowanie przy Corinne. "Mam zamiar nauczyć cię pieśni uzdrawiania, Liso" powiedziała cicho Syndil. "Pomoże to nam pomoc Cullenowi. Słowa są w starożytnym języku, i są bardzo piękne. Przysłuchuj się na wzór naszych słów i powtarzaj je z Barackiem. Usłyszysz mój głos jak rośnie z twoim, ale skoncentruję się na uzdrawianiu Cullena. Mam mały talent w tej dziedzinie - na pewno nie taki jak Gregori, ale wierzę, że mogę zrobić coś dobrego. Proszę udzielić nam swojego głosu". Syndil zabrzmiała bardzo delikatne, jej ton był tak czysty i miły dla ucha, że Lisa mogła słuchać jej na zawsze. Barack wziął kilka świec z jego plecaka i zapalił je, wypełniając pokój kojącym zapachem. Lisa pochyliła się w pobliże Cullena. to dziwne, ale słyszała głos Syndil śpiewającą cicho w jej głowie. Była pewna, że Syndil nie mówi głośno, ale usłyszała słowa wyraznie i zaczęła podążać razem z nimi, najpierw do siebie, a następnie łącząc się z Barackiem kiedy zaczął śpiewać na głos. Lisa podążyła za jego przykładem, powtarzając pięknie-brzmiące słowa w kółko. Trudno było uzyskać odpowiedni akcent, ale Lisa postanowiła spróbować. Miała dziwne uczucie, że Syndil naprawdę może pomóc Cullenowi. Syndil zamknęła oczy, koncentrując się całkowicie na ludzkim mężczyznie leżącym na łóżku. Na pierwszym obrazie, który powstał. Cullen uśmiechał się do niej. Spacerowała w lesie z nim, rozmawiając i śmiejąc się. Cullen czuwał nad nią i Desami, gdy ktoś porwał życiową partnerkę Dariusa. Cullen. Był wysoko ceniony przez cały zespół. Był pod ich opieką. Syndil wzięła głęboki oddech, wypuściła go powoli i wysłała się poza własne ciało i weszła w leżące ciało tak nieruchome i ranne. Rana była okropna. Kula przeszła przez ciało Cullena, powodując ogromne szkody. Syndil rozpoczęła delikatną pracę przy naprawie od wewnątrz. Lekarze zrobili cudowną pracę, ale Cullen był w tarapatach. Poświęciła czas, chcąc być dokładną. Barack kierował personel szpitala z dala od pokoju, podczas gdy pracowała. Jeżeli ktokolwiek ze stowarzyszenia podejmie próbę wejścia do szpitala, aby zabić Cullena, Barack będzie wiedział. Skupiła całą swoją uwagę na naprawie narządów Cullena. To było staranne powolne działanie. Zmęczona i chwiejąca się ze zmęczenia, wyszła z ciała Cullena i powróciła z powrotem do jej własnego. Barack natychmiast chwycił ją w pasie aby ją podtrzymać. "Jestem z ciebie dumny, Syndil. Naprawdę weszłaś do niego". "On potrzebuje krwi, Barack. Mimo pomocy którą mu dałam, jest nadal w niebezpieczeństwie. Nasza krew zapewni jego wyzdrowienie. Syndil opadała ze zmęczenia. "Ty także potrzebujesz krwi." słowa Baracka zostały wyszeptane w zaproszenem. Lisa zerwała się pomimo tego że Syndil pchnęła ją na krzesło. "Czy on przeżuje?" spytała prawie gotowa uwierzyć w cud. Barack i Syndil wzbudzali zaufanie, gdy tego potrzebowała, żeby trzymać się rozpaczliwie nadziei. Syndil wyciągnęła dłoń i wziął ją za rękę. "Jeszcze nie oddamy Cullena na tamten świat, Liso. On zasługuje na szczęście, a to już było dawno gdy znal takie rzeczy. Bardzo się o niego troszczysz". Powiedziała. Lisa skinęła głową, nawet gdy niebyła pewna. "Dopiero go spotkałam. Ale on [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|