, Maxwell L.Gina Ucieczka do Milości Tom 2 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kasy, O Brien. Jeśli znowu dasz ciała, nie tylko cię zabiję, ale i
będę zmuszony wykorzystać twoją dziewczynę, żeby odzyskać
forsę, którą mi wisicie.
Aiden przyglądał się, jak Kat blednie, ale już za chwilę
prostuje się i dzielnie stawia czoła tej bestii, grożącej jej w żywe
oczy zgotowaniem najgorszego koszmaru.
 W takim razie po cholerę czekasz, skoro możesz sobie tego
oszczędzić i załatwić wszystko już teraz?  warknęła.  Zabieraj
mnie stąd i skończmy te głupie gry.
 Kat! Zamknij się w tej chwili!  zawołał Aiden.
Przeniosła na niego wzrok; w niebieskich oczach lśniły łzy 
wiedział, że Kat modli się w duchu o to, by nie spłynęły po
policzkach. Nienawidził na nią krzyczeć, rozumiał jednak, że jeśli
Sicoli przyjmie jej propozycję, straci ją na zawsze. Nie będzie
sposobu, żeby ją odnalazł ani ocalił.
 To nigdy nie była twoja walka  powiedziała do niego
cicho.  Nie mogę pozwolić, żebyś dłużej ryzykował dla mnie
życie. Za bardzo cię kocham.
Sicoli tymczasem wstał i podszedł do nóg łóżka.
 To wzruszające i tak dalej, ale oboje zapominacie, że to ja
ustalam tutaj zasady. A więc będzie tak&  Na jego znak Sully
zbliżył się z rolką taśmy, a Vinnie złapał Kat za ramiona i
odciągnął od łóżka. Wszystko zaczynało się poważnie pieprzyć, a
Aiden nie miał bladego pojęcia, jak to powstrzymać.  Będziesz
walczył w Four by Four w sobotę. Tym razem odpadniesz w
trzeciej rundzie. %7łeby tego dopilnować, zatrzymam dziewczynę,
dopóki nie będzie po wszystkim.
 Nie martw się, Irolu  parsknął Vinnie, przesuwając łapsko
z karku Kat na jej pierś i ściskając ją mocno.  Zajmę się nią jak
trzeba.
Kat rąbnęła go łokciem w splot słoneczny, a gdy zgiął się
wpół, uderzyła go pięścią w twarz, tak jak nauczył ją Aiden
tamtego dnia w stodole. Zanim Vinnie zdążył się zorientować, co
się dzieje, z trudem łapał powietrze i miał rozkwaszoną wargę.
Niestety, cios nie był dość silny, żeby go obezwładnić. Szybko
doszedł do siebie i uderzył Kat wierzchem dłoni w twarz,
przewracając ją na podłogę.
Aidena dosłownie zalała krew; zaczął się szarpać ogarnięty
niepohamowanym gniewem.
 Ty skurwysynu. Już ja ci&  Zanim jednak zdołał wyjawić
swój plan uduszenia Vinniego jego własnymi flakami, Sully
poczęstował go ciosem, który niemal urwał mu głowę. Usłyszał,
jak Kat krzyczy jego imię i błaga, żeby nie robili mu krzywdy, gdy
tymczasem jego czaszkę przeszył ból, a usta wypełnił mu
metaliczny smak krwi. Ledwie zdołał ją wypluć, Sully zakleił mu
usta taśmą.
Aiden miał wrażenie, że za chwilę eksploduje. Bestia w nim
miotała się wściekle jak w klatce. Nozdrza miał rozchylone, a pierś
falowała mu niespokojnie od gwałtownych oddechów. Gdyby nie
krępujące mu nadgarstki kajdanki, rozdarłby każdego z nich na
strzępy za doprowadzenie Kat do płaczu, nie mówiąc już o próbie
odebrania mu jej.
Kiedy Vinnie poderwał ją z powrotem na nogi, Sicoli
wygładził mankiety koszuli i wydał swoim zbirom polecenia.
 Gdybym był na twoim miejscu, O Brien  dodał 
skupiłbym się na czekającej cię walce. Jeśli zrobisz, co do ciebie
należy, będzie po wszystkim. Zabiorę swoją forsę i wspólników i
żadne z was nie będzie musiało mnie więcej oglądać.  Wsparłszy
pięści o materac, Sicoli pochylił się ku niemu, był jednak dość
daleko, żeby Aiden nie zdołał uderzyć go z bańki. Zimne szare
oczy ujawniały czarną duszę człowieka, traktującego innych jak
pionki, które mógł dowolnie przestawiać na swojej szachownicy,
aby zyskać przewagę.  Pomyśl choćby o próbie wystawienia
mnie, a rzucę tę dziwkę psom na pożarcie i nic z niej nie zostanie.
Rozumiemy się?  Aiden skinął ledwie zauważalnie głową. 
Doskonale  stwierdził Sicoli, klepiąc go po policzku.  W takim
razie do zobaczenia w sobotę. Klucz do kajdanek leży na biurku.
Za kilka godzin zjawi się ktoś, żeby posprzątać.  Z tymi słowami
odwrócił się i dał znak swoim ludziom. Gdy szykowali się do
wyjścia, Kat desperacko starała się nawiązać z Aidenem kontakt
wzrokowy. Szlochając rozdzierająco, przepraszała go raz po raz.
Przeklinał zaklejającą mu usta taśmę, przez którą nie mógł jej
zapewnić, że wszystko będzie dobrze. %7łe ją ocali. Mógł tylko
patrzeć, jak mu ją odbierają.
Minęły bite trzy godziny, zanim do pokoju weszła
pokojówka. Na szczęście nie należała do strachliwych i zamiast
uciec z krzykiem, jak się spodziewał, wymamrotała tylko kilka
słów w obcym języku i uwolniła go.
Gdy go oswobodziła, pospiesznie się ubrał  co nie było
łatwe, bo ręce miał zdrętwiałe  a potem wyjął z sejfu portfel i
kluczyki. Wręczył pokojówce dwieście dolarów w ramach
wynagrodzenia za pomoc i podziękowania za dyskrecję, a potem
zabrał swoje rzeczy i przygotował się do opuszczenia hotelu. Przed
podróżą do Alabaster musiał jednak zrobić jeszcze jedną rzecz.
Sięgnął po telefon, wybrał numer i wsłuchany w sygnał
wstrzymywał oddech. Po czterech dzwonkach już miał się
rozłączyć, kiedy w słuchawce rozległ się głos, który znał niemal
tak dobrze jak własny:
 Patterson.
Aiden miał gardło tak ściśnięte, że przez chwilę nie mógł nic
wykrztusić.
 Halo? Kto mówi?
Odchrząknął.
 To ja. To znaczy, cześć, Joey. Z tej strony&
 Jezu Chryste  przerwał mu rozmówca.  Aid? To
naprawdę ty?
Aiden obejrzał się przez ramię. I tak już czuł się dość
nieswojo, wykonując ten telefon; wolał nie mieć przy tym
świadków, jednak pokojówka była bez reszty zajęta ściąganiem z
łóżka zakrwawionych prześcieradeł, mamrocząc coś pod nosem w
swoim języku.
 Tak, to ja.
 Rany boskie, ile to minęło? Pięć lat? Cholernie dobrze
wychodziło ci unikanie mnie. Już straciłem nadzieję, że się kiedyś
jeszcze odezwiesz.
Aiden zacisnął szczęki i natychmiast tego pożałował, kiedy
przeszył je ostry ból. Pomyślał, że przydałoby mu się kilka
prochów.
 Wiem  westchnął.  Byłem cholernym tchórzem. Wierz
mi, nie zdołałbyś powiedzieć ani zrobić niczego, żeby ukarać mnie
bardziej niż ukarałem sam siebie  stwierdził, wyglądając przez
okno.  A mimo to nie miałbym ci za złe, gdybyś spróbował. To
twoje prawo.
 Jesteś pieprzonym dupkiem, wiesz o tym?  W końcu w
głosie Joeya pojawił się gniew, którego Aiden spodziewał się od
samego początku.  Sądzisz, że nie wiem, iż to, co przydarzyło się
Janey, było wypadkiem? Kochałeś ją jak siostrę. Nigdy celowo byś
jej nie skrzywdził.
Aiden zmarszczył czoło.
 W takim razie skąd te wszystkie próby namierzenia mnie?
 Straciłem siostrę i chciałem ją opłakiwać z najlepszym
przyjacielem, ty cholerny, pieprzony debilu! Potrzebowałem cię,
ale ty myślałeś tylko o sobie i swoim poczuciu winy!
Jasna cholera& Aidenowi kręciło się w głowie. Joey miał
rację. Był egoistycznym tchórzem, myślącym tylko o sobie  o
swoim poczuciu winy, bólu  podczas gdy powinien troszczyć się
o człowieka, który był dla niego jak brat.
Ogarnęły go wyrzuty sumienia, a oczy zaczęły dziwnie piec.
Przycisnął kciuk i palec wskazujący do przymkniętych powiek i
wykrztusił słowa, które dławiły go w gardle od tak dawna:
 Joey, ja& tak cholernie mi przykro, stary& Masz rację i
nie zasługuję na to, ale mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
W głośniku rozległo się znużone westchnienie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl